Decyzje sądów administracyjnych, w tym Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, utrudniają dekomunizację polskiej przestrzeni publicznej - ocenił szef pionu upamiętnień w IPN Adam Siwek. W Instytucie oceniamy to zjawisko jako bardzo niepokojącą tendencję - podkreślił. Dodał, że bardzo ważne jest, by nie propagować totalitarnego reżimu komunistycznego, który przyniósł Polsce wiele ofiar.
W ubiegłym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie uchylił 37 zarządzeń w sprawie zmian nazw ulic w stolicy w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną. Orzeczenia WSA nie są prawomocne. Łącznie wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera wydał 50 takich zarządzeń dla stolicy - Miasto st. Warszawa zaskarżyło wszystkie do WSA. Spośród nich sąd uchylił 37, zaś do rozpatrywania kolejnych spraw wraca we wtorek.
- Decyzje Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie nie są pierwsze w sprawie zarządzeń zastępczych wydawanych w trybie ustawy dekomunizacyjnej, podobne orzeczenia pojawiły się również w innych miastach Polski, jednak w żadnym innym przypadku nie na taką skalę. W Instytucie zauważamy bardzo niepokojącą tendencję utrudniającą proces dekomunizacji przestrzeni publicznej w Polsce
- powiedział Siwek, który kieruje w IPN Biurem Upamiętniania Walk i Męczeństwa.
W jego ocenie, orzeczenia sądów związane są z ich argumentacją merytoryczną, wprost odnoszącą się do oceny danej postaci historycznej, a nie dotyczą - jak przekonują sędziowie – jedynie uchybień formalnych.
- W moim przekonaniu podstawą decyzji sądów nie są wady formalne zarządzeń wojewodów. IPN bardzo starannie wskazał w swoich opiniach powody, dla których daną postać historyczną, organizację partyjną, czy formację wojskową należy uznać za propagującą komunizm. Trudno pogodzić się z orzeczeniami sądów administracyjnych, które wyraźnie stoją w konflikcie z ekspertyzami historyków - podkreślił Siwek.
Wymownym przykładem jest - według historyka - zakwestionowanie przez WSA w Warszawie zmiany nazwy al. Armii Ludowej, będącej częścią Trasy Łazienkowskiej, na ul. Lecha Kaczyńskiego.
- To rażący przykład, bo jeżeli dla sądu Armia Ludowa nie jest symbolem komunizmu, jeżeli nie wiąże się z ideologią komunistyczną, to, co w takim razie takim symbolem może być? Instytut w każdej chwili jest gotowy dostarczyć jeszcze szerszych opracowań i dokumentów, które o tym zaświadczą, jeśli informacje, które sąd w tej sprawie pozyskał nie są dla niego wystarczające - stwierdził szef pionu upamiętnień IPN.
Poinformował też, że każdy obywatel może zapoznać się z opiniami historyków IPN i ich obszernymi uzasadnieniami na stronach internetowych Instytutu. W przypadku Armii Ludowej (a także jej poprzedniczki Gwardii Ludowej, która była zbrojnym ramieniem stalinowskiej konspiracji Polskiej Partii Robotniczej) IPN przypomina, że była ona formacją "realizującą priorytety sowieckiej racji stanu" i "narzędziem polityki Stalina wobec Polski".
- Nie mamy wpływu na decyzje sądów, dlatego nie pozostaje nam nic innego jak konsekwentnie przypominać o powodach, dla których te a nie inne nazwy ulic czy innych obiektów w przestrzeni publicznej należy zmienić. To bardzo ważne, by poprzez nazwy nie propagować totalitarnego reżimu komunistycznego, który w XX wieku przyniósł Polsce i Polakom, także innym narodom, tak wiele ofiar i szkód - dodał Siwek.
Podkreślił też, że nie są prawdziwe pojawiające się w obiegu publicznym informacje, że zmiana nazw ulic wiąże się z koniecznością wymiany dokumentów. Zgodnie z ustawą, wszystkie dokumenty zawierające starą nazwę ulicy jak np. dowody osobiste czy prawa jazdy zachowują swoją ważność. Zmiana nazwy ulicy nie będzie też powodować problemów z dostarczaniem korespondencji pod dotychczasowy adres.