Mateusz Kijowski usłyszał zarzuty w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę w Świdnicy. Zastosowano również środki zapobiegawcze wobec byłego szefa KOD-u, m.in. dozór policyjny. Sąd uznał niedawno, że nie ma już takiej potrzeby.
"Zarzuty poświadczenia nieprawdy w fakturach oraz przywłaszczenia 121 tys. zł postawiła w środę Prokuratura Okręgowa w Świdnicy b. liderowi KOD Mateuszowi K. oraz b. skarbnikowi tej organizacji Piotrowi C." - pisaliśmy pod koniec czerwca.
Wraz z postawieniem zarzutów, prokuratura zastosowała wobec Kijowskiego środki zapobiedawcze, m.in. dozór policyjny, czyli obowiązek stawiania się na komisariat.
"Rzeczpospolita" informuje dzisiaj, że sąd uznał, iż stosowanie dalej takich środków nie jest potrzebne. Nie ma bowiem obawy matactwa, ale ciekawe brzmi fragment uzasadnienia.
„Nie bez znaczenia dla powyższej oceny pozostaje również fakt, że z większością przesłuchanych świadków podejrzany jest skonfliktowany, co pozwala podać w wątpliwość tezę o jego możliwym wpływie na treść ich depozycji procesowych" – cytuje "Rzeczpospolita".