To, co wydarzyło się w niedzielnym wydaniu "Dzień Dobry TVN" rozgrzało do czerwoności widzów i podzieliło internet. Wszystko przez nieprofesjonalne i wręcz prostackie zachowanie prowadzących - Kingi Rusin i Piotra Kraśki, którzy rozmawiając z zaproszoną do programu Mają Frykowską, otwarcie kpili z jej nawrócenia. Kiedy okazało się, że widzom nie spodobała się postawa Kingi Rusin, ta zablokowała możliwość komentowania wpisu na Instagramie. Jak to się ma do wolności słowa, z takim zapałem promowanej przez stację?
Maja Frykowska (dawniej Agnieszka Frykowska - "Frytka") zasłynęła kilkoma skandalami. W 2002 r. zaszokowała opinię publiczną, uprawiając w jednym z programów typu reality show seks na oczach całej Polski. Później wystąpiła jeszcze w dwóch tego typu programach (w jednym z nich wdała się w bójkę) i zaliczyła dwie rozbierane sesje w "Playboyu". Od 2010 życie celebrytki uległo diametralnej zmianie - Agnieszka nie tylko zmieniła swoje imię, ale wstąpiła również do Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego. Wkrótce wyszła za mąż i urodziła dziecko, rezygnując z obecności w mediach. W zeszłym roku wystąpiła w spocie promującym chrześcijańską akcję pt. "Jestem drugi". W nagraniu przyznała się do nawrócenia i tego, że kiedyś „była atakowana przez demony”.
O "Frytce" zrobiło się głośno wraz z końcem września, kiedy celebrytka zgodziła się przyjść do "Dzień Dobry TVN". W programie opowiedziała m.in. o swoim zagubieniu i o tym, że to dzięki Bogu udało jej się zmienić swoje życie:
Byłam mocno zgubiona. Bóg usłyszał moje wołanie
- mówiła Frykowska, opowiadając o wydanej przez siebie książce pt. "Pokonaj siebie".
Reakcja prowadzących poranne pasmo - Kingi Rusin i Piotra Kraśki pozwalała zauważyć, że gwiazdy TVN, delikatnie mówiąc, nie wierzą w przemianę celebrytki. Rusin wyraźnie dawała do zrozumienia swojej rozmówczyni, że ta "nie odcięła się" tak naprawdę od swojej przeszłości i że samo to, że przyjęła zaproszenie do studia, wygląda jak kolejna próba zaistnienia.
Maja, ale twoje stare życie nie umarło, bo przychodzisz do nas do programu, napisałaś książkę... Jeżeli to było tak dramatyczne i tak bardzo chciałaś od tego uciec, to pojawia się pytanie: dlaczego tego nie zrobiłaś?! Bardzo prosta rzecz w twoim przypadku: nic nie wiemy na temat twojego męża, bronisz prywatności swojego dziecka. Można się kompletnie od tego odciąć, a ty wcale się nie odcinasz! (...) Niczego ci w życiu nie brakuje w tej chwili, masz to, czego chciałaś: masz wiarę, męża, dziecko. Mimo wszystko wracasz do telewizji, do showbusinessu
- atakowała Frytkę Rusin.
Gwiazda TVN, najwidoczniej spodziewając się fali krytyki ze strony widzów, niejako uprzedzając ich reakcję, wstawiła na Instagrama łzawy wpis o cudownej przemianie Mai Frykowskiej, zupełnie niekorespondujący z charakterem, w jakim wspólnie z Kraśką prowadzili poranną rozmowę. Wyczuleni na takie zagrania internauci szybko zarzucili jej hipokryzję i brak rzetelności. Wtedy Kinga zdenerwowała się i... zablokowała możliwość komentowania wpisu. Dopiero kolejna fala oburzonych głosów internautów zmusiła gwiazdę TVN do odblokowania tej funkcji,. To jak to było z tą wolnością słowa...?
Wywiad żenada, ja na miejscu gościa wyszlabym z nagrania.
- komentuje jedna z internautek pod wpisem Rusin.
Do sprawy odniosła się również sama Frykowska. Jak na nawróconą chrześcijankę przystało, stwierdziła, że nie ma do Rusin i Kraśki żalu: