Opowieść: tak, ale w odpowiednim kontekście
Według posła Kazimierza Smolińskiego, wystawa przedstawia przymusowo wcielonych do Wehrmachtu Polaków w sposób, który może sugerować ich dobrowolne zaangażowanie w służbę na rzecz hitlerowskich Niemiec. Jak powiedział podczas wtorkowego briefingu przed gmachem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, na ekspozycji zaprezentowano zdjęcia uśmiechniętych żołnierzy w niemieckich mundurach, przy jednoczesnym pominięciu brutalnych okoliczności ich poboru.
Byłem na tej wystawie, czułem się jakbym był w niemieckim muzeum - nie polskim. (...) Mam przyjaciela, który przekazał dane swojego stryja, pamiątki i uważa się za wykorzystanego. Nie tak to miało wyglądać
- dodał.
Według niego, samo opowiedzenie historii Polaków wcielanych do Wehrmachtu nie jest problemem, jednak przedstawienie jej bez odpowiedniego kontekstu — już tak.
Dzisiejszy protest przeciwko wystawie Nasi Chłopcy. Było kilkaset osób, by pokazać kim byli NASI CHŁOPCY.
— Łączy Nas Polska (@PolskaLaczy) July 15, 2025
Nasi Chłopcy walczyli z Niemcami, bronili Polski, za polskość byli mordowani. pic.twitter.com/CiubrI86ve
Wybielają historię Wehrmachtu
Radny Gdańska Aleksander Jankowski, wskazał na konkretne fragmenty wystawy, które, jego zdaniem, prowadzą do wybielania historii Wehrmachtu i zacierania granicy między ofiarami a oprawcami.
To nie była żadna rekrutacja, to był przymus pod karą śmierci. Tymczasem wystawa mówi np. o poznawaniu kobiet we Francji, Belgii i zawieraniu z nimi małżeństw
— powiedział.
Radny Tomasz Rakowski zaznaczył, że problematyczne jest również miejsce prezentowania wystawy. Jak powiedział, Ratusz Głównego Miasta to przestrzeń licznie odwiedzana przez turystów z zagranicy. "Przez 10 miesięcy będzie to element międzynarodowej narracji historycznej, niestety szkalującej dobre imię Polski" - dodał.
Działacze PiS zażądali natychmiastowej zmiany tytułu wystawy i korekty treści. Wystosowali też apel o dymisję m.in. dyrekcji Muzeum Gdańska, Muzeum II Wojny Światowej oraz ministra kultury.
Mieszkańcy chcą interwencji
Przed Ratuszem Głównego Miasta w Gdańsku we wtorkowe południe zebrało się kilkaset osób, które także wyraziły swoje oburzenie związane z wystawą. Organizatorem pikiety była radna sejmiku pomorskiego i prezes Fundacji „Łączy Nas Polska” Natalia Nitek-Płażyńska.
Jak to się dzieje, że na polskiej ziemi, za pieniądze polskiego podatnika, który własną krwawicą musiał ten kraj odbudowywać, prezentowana jest wystawa, która służy Niemcom? Tam jest jasno napisane, że Polak "z ekscytacją wchodził do wojsk Wehrmachtu". To hańba
- powiedziała Nitek-Płażyńska i dodała, że taka narracja nie służy dyskusji o wypłacie reparacji.
Na wystawie „Nasi Chłopcy” znajdziemy taki opis wcielania do Wermachtu „Polakom często towarzyszyła ekscytacja z możliwości zobaczenia nowych stron świata
— Adam Czarnecki (@czardam) July 14, 2025
Czy Wyście tam w Gdańsku na głowy upadli?
pic.twitter.com/zHmXF4CUm3
Uczestnicy protestu nawoływali m.in. do zamknięcia wystawy, która według nich jest prowokacyjna. Skandowali przy tym hasła: „Chcemy reparacji - nie prowokacji”, „Bóg, honor i ojczyzna”, „Cześć i chwała bohaterom”.
Dlaczego dzisiaj, w instytucji samorządowej, ale też reprezentującej państwowe interesy, Polaków uczy się kłamstw historycznych? Mam nadzieję, że ktoś powie pani prezydent Aleksandrze Dulkiewicz, że odbyła się demonstracja, na którą przyszło kilkuset polskich patriotów, którzy chcą tylko jednego – prawdy. Pani prezydent, proszę zamknąć tę wystawę
- powiedział poseł Kacper Płażyński.