Funkcjonariusze CBA, którzy dziś przesłuchiwali pana Marka W., męża przetrzymywanej w areszcie wydobywczym Anny W., zamiast zająć się sprawą jego niepełnosprawnego dziecka, którego stan dramatycznie się pogorszył z powodu braku kontaktu z matką, pytali go, czy chce, by ścigano media nagłaśniające konsekwencje bezprawia bodnarowców. Mężczyzna zdecydowanie odmówił. "Po dwóch miesiącach od aresztowania mojej żony, nasz syn cofnął się rozwojowo >>do punktu wyjścia<<. Przetrzymywanie matki w areszcie jest dla niego torturą" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Marka W. po dzisiejszym przesłuchaniu.
Dziś odbyło się przesłuchanie pana Marka W., męża pani Anny W., przetrzymywanej w areszcie w związku z rzekomą aferą w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS).
Jak informowała "Gazeta Polska Codzienne" o zaplanowanych pierwotnie na poniedziałek w Rzeszowie czynnościach mężczyznę poinformowano w piątek, dzień po przesłuchaniu jego żony, na które doprowadzono ją stosując środki używane jedynie przypadku transportu najgroźniejszych więźniów. Ostatecznie jednak Markowi W. udało się przekonać organy ścigania, aby przesłuchanie odbyło się w Warszawie, gdyż musi opiekować się niepełnosprawnym nastolatkiem.
Tragedię, która dotknęła to dziecko pozbawione kontaktu z matką opisywaliśmy na naszych łamach przed kilkoma dniami.
Dzisiejsze przesłuchanie miało pomóc ocenić organom ścigania rzeczywisty stan dziecka i zasadność wniosku o wypuszczenie z aresztu jego matki. Zamiast tego funkcjonariusze służb Tuska mieli złożyć mężowi pani Anny W. szokującą propozycję.
Z informacji, do których dotarł portal Niezależna.pl wynika, że przesłuchanie rozpoczęło się o godz. 11, a prowadziło je dwóch funkcjonariuszy CBA, gdyż prokurator prowadzący sprawę ponownie się nie zjawił. Już na początku czynności pan Marek W. został zapytany, czy chce złożyć jakieś dodatkowe wyjaśnienia w sprawie RARS, na co ten odmówił, podkreślając, że w sprawie wszystko już powiedział i podtrzymuje swoje dotychczasowe stanowisko.
Wówczas funkcjonariusze zapytali go, czy składa zawiadomienie o ściganie osób, które ujawniają dane o stanie zdrowia jego syna. Marek W. zdecydowanie odmówił złożenia tego typu zawiadomienia, jednocześnie miał wskazać, że to są działania, które mają na celu uratowanie jego dziecka. Po wyjaśnieniu tej kwestii czynności z mężem pani Anny W. miały się zakończyć.
Poniżej prezentujemy także oświadczenie, które wydał ojciec po dzisiejszym przesłuchaniu.
Przypomnijmy również, że 12 marca sąd powołał biegłego, który miał ustalić aktualny stan chłopca, jednak do dzisiaj dane wskazanego eksperta nie zostały ujawnione stronom postępowania, a także nie skontaktował się on ani z rodziną dziecka, ani szkołą, ani pełnomocnikami.