- Prawdą jest, że dziewczynki mniej chętnie zostają na tych wszystkich sekcjach i zajęciach wychowania fizycznego. To domena chłopców. Dla dziewczynek jest mało ofert. Grać w piłkę nożną czy siatkówkę z chłopakami… Nie do końca może być to dla nich atrakcyjne - ocenił dziś akademik z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. Aleksander Nalaskowski. Chodzi o burzę po słowach szefa MEiN Przemysława Czarnka ws. dodatkowych zajęć sportowych dla dzieci i młodzieży.
Wczoraj w sieci zaatakowano ministra Przemysława Czarnka za tezę, której nie postawił. Chodzi o wypowiedź szefa MEiN dla TVP Info. Minister opowiadał o działaniach resortu ws. rozszerzenia gamy zajęć sportowych pozalekcyjnych, podczas których uczniowie mogliby oderwać się do monitorów komputerów, tym samym uprawiać wyjątkowo potrzebną dziś aktywność fizyczną.
Politykowi zarzucono, że seksistowsko uderza w dziewczęta, które rzekomo częściej dotyka otyłość.
O postawę mediów wobec ministra Czarnka pytany był dziś prof. Aleksander Nalaskowski (UMK).
- Prawdą jest, że dziewczynki mniej chętnie zostają na tych wszystkich sekcjach i zajęciach wychowania fizycznego. To domena chłopców. Dla dziewczynek jest mało ofert. Grać w piłkę nożną czy siatkówkę z chłopakami… Nie do końca może być to dla nich atrakcyjne
- ocenił profa. Nalaskowski w Polskim Radiu 24.
Wskazał, że „mało jest typowo dziewczęcych aktywności, jak na przykład gimnastyka”.
- Mało jest dziewczęcych ofert ruszania się. I dokładnie o to chodziło ministrowi Czarnkowi
- dodał akademik.
Przyznał, że „czepianie się w tej chwili czy próba krytyki to karykatura dziennikarstwa i nierzetelność”.
- Zgadzam się, że młodzież trzeba rozruszać
- zakończył.