Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Prof. Kucharczyk dla "Gazety Polskiej": Histeria Niemiec to certyfikat jakości dla Nawrockiego

- Karol Nawrocki mówił, iż korzenie zła, jakim był niemiecki narodowy socjalizm, który tak zbrodniczo ujawnił się po 1 września 1949 roku na naszych ziemiach, sięgają głęboko w niemieckiej kulturze. Żaden poprzedni prezydent tego w taki sposób nie wyartykułował głośno na Westerplatte – podkreśla w rozmowie z "Gazetą Polską" prof. Grzegorz Kucharczyk, historyk, specjalista od relacji polsko-niemieckich.

Autor: wg

Prof. Kucharczyk podkreśla, że Karol Nawrocki jako pierwszy polski prezydent na Westerplatte odważył się głośno powiedzieć, że korzenie niemieckiego narodowego socjalizmu sięgają głęboko w XIX-wieczną kulturę polityczną Niemiec. Taka diagnoza burzy starannie budowany mit o „wyzwoleniu” Niemiec w 1945 roku. „To Niemców, w moim przekonaniu, najbardziej zabolało, ponieważ o tym w ogóle nie piszą w prasie” – ocenia historyk. Histeryczną reakcję niemieckich mediów, które nazwały Nawrockiego „prawicowym populistą” wygłaszającym „antyniemieckie hasła”, profesor kwituje z ironią:

„Cóż, to wspaniały certyfikat jakości i skuteczności dla głowy państwa polskiego, ponieważ jeżeli media niemieckie – gremialnie – tak o niej piszą, to znaczy, że jest dobrze (śmiech)”.

Zdaniem eksperta, ostra reakcja Berlina jest elementem stałego wzorca w relacjach z Polską. Jak mówi, ten sposób myślenia jest za Odrą wciąż powszechny: „Traktuje się nas z góry, jako – w cudzysłowie – niesforne dzieci, wymagające przysposobienia i wychowawcy, a jak trzeba, to rózgi aplikowanej przez niemieckiego urzędnika lub wojskowego”. Prof. Kucharczyk krytycznie ocenia też postawę obecnego rządu Donalda Tuska, który jego zdaniem pozostaje bierny wobec aroganckiej postawy Niemiec i nie realizuje obietnic wyborczych dotyczących reparacji. „Niemcy dokładnie obserwują polską scenę polityczną i dobrze wiedzą, że jeżeli obecny premier coś obieca, to znaczy, że tylko obiecuje” – stwierdza. 

Historyk jest przekonany, że Polska ma pełne prawo domagać się zadośćuczynienia i odrzuca argument, jakoby sprawę zamykało oświadczenie Bolesława Bieruta z 1953 roku. Podkreśla, że jedynym suwerennym rządem był wówczas rząd RP na uchodźstwie, który nigdy reparacji się nie zrzekł. 

Kluczem do sukcesu jest, jego zdaniem, szeroka akcja edukacyjna w kraju i za granicą, która uświadomiłaby światu skalę niemieckich zbrodni. Jak zaznacza, żądana kwota jest i tak niewspółmierna do strat, zwłaszcza do hekatomby polskiej inteligencji:

„Nikt nam nie zwróci tego potencjału rozwojowego, który leży w Palmirach, w Piaśnicy, w Forcie VII w Poznaniu, w innych miejscach kaźni. Tego nam nikt nie przywróci, więc mówimy tutaj o geście dobrej woli wobec naszego zachodniego sąsiada, ponieważ ograniczamy się tylko do symbolicznej kwoty”.

Jak przeciwdziałać niemieckiej narracji i walczyć z zarzutami o „antyniemieckie fobie”? Jaką rolę w relacjach z Berlinem odgrywają polskie elity? Po odpowiedź zapraszamy do najnowszego wydania tygodnika „Gazeta Polska”.

Autor: wg

Źródło: Gazeta Polska, niezalezna.pl