Szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski przyznaje, że publikacje „Gazety Wyborczej” dotyczące nagrań rozmów Jarosława Kaczyńskiego nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Jednocześnie Suski zwraca uwagę, że fakt pojawienia się tego typu publikacji daje jasno do zrozumienia, że choć do wyborów jeszcze daleko, już ruszyła kampania wyborcza
Marek Suski na antenie Polskiego Radia 24 zwracał uwagę, że „Gazeta Wyborcza” wielokrotnie atakowała zarówno Jarosława Kaczyńskiego, jak i Prawo i Sprawiedliwość, a jeszcze wcześniej Porozumienie Centrum.
„GW” bardzo nie lubi PiS, kiedyś nie lubiła Porozumienia Centrum, nigdy nie kochała Jarosława Kaczyńskiego, więc ogromna radość, chyba szampana pili, że mają jakieś taśmy, a jak się okazało, co w tych taśmach jest, to ja bym powiedział - gdyby tak inni politycy rozmawiali, kiedy nie wiedzą, że są na żywo i są nagrywani (...), ani jednego złamania prawa ani jednego przekleństwa, dowcipy i inteligentna rozmowa ludzi, którzy chcą coś tworzyć.
- mówił Marek Suski.
Szef gabinetu politycznego premiera zwraca również uwagę, że sam moment publikacji nagrań nie jest przypadkowy.
To po prostu kłamstwa i jak widać rozpoczęła się kampania wyborcza.
- powiedział Marek Suski.
Jednocześnie Suski zaprzeczył, jakoby wiedział coś na temat przekazywania pieniędzy dla PiS ze spółki Srebrna. Pytany, czy Jarosław Kaczyński mógł otrzymać pieniądze od spółki Srebrna, odpowiedział:
Pamiętam, kiedy opiekował się swoją mamą, to od znajomej pożyczył pieniądze, bo po prostu nie miał. Gdyby korzystał z pieniędzy jakieś fundacji czy spółki, to pewnie nie musiałby pożyczać.
- zwrócił uwagę Suski.
Marek Suski pytany był także o określanie prezesa PiS jako miliardera.
To jest zwykły obywatel, który nie posiada nie tylko miliardów, ale i milionów [...] Ja pamiętam, kiedy było jeszcze Porozumienie Centrum, kiedy była ta spółka to były różne oskarżenia, była szafa Lesiaka, były różne wymysły, że z afery FOZZ jakieś ogromne pieniądze. Tylko ci, którzy tworzyli media z pieniędzy z afery FOZZ, to takie oskarżenia rzucali na nas, ale to taka stara zasada - złodziej krzyczy „łapać złodzieja”. Jeśli ktoś oskarża Jarosława Kaczyńskiego czy spółkę Srebrna, że nie wiadomo skąd pochodzą pieniądze, to raczej próbuje jakieś swoje brudne sprawki zasłonić.
- dodał Suski.