Kantar opublikował wczoraj sondaż prezydencki, z którego wynika, że tylko 4 proc. Polaków zagłosowałoby na kandydatkę KO, Małgorzatę Kidawę-Błońską. Były szef Platformy, Grzegorz Schetyna już znalazł wytłumaczenie. Jego zdaniem sondaż wcale nie pokazuje "stanu politycznej sympatii", ale to, że "Polacy nie chcą iść do urn w maju 2020 r.".
Kantar opublikował w czwartek sondaż, z którego wynika, że w kwietniu największe poparcie uzyskałby urzędujący prezydent Andrzej Duda, na którego zagłosowałoby 59 proc. badanych, deklarujących udział w wyborach. Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz i publicysta Szymon Hołownia uzyskaliby po 7 proc poparcia. 4 proc. zagłosowałby na kandydatkę PO Małgorzatę Kidawę-Błońską.
Wyniki sondażu skomentował dzisiaj w radiu TOK FM Schetyna. Jego zdaniem wyniki nie odzwierciedlają "stanu politycznej sympatii czy wskazania przez 30 mln Polaków, którzy są uprawnieni do głosowania". Jak podkreślił, sondaż "pokazuje przede wszystkim, że Polacy nie chcą brać udziału w wyborach w czasie pandemii, nie chcą iść do urn w maju 2020 r.".
- Chcą przesunięcia tych wyborów, bo wiedzą, że ta kampania wyborcza nie może normalnie zafunkcjonować, a to nie będą wybory tylko głosowanie. Dlatego tam 28 proc. - jeżeli dobrze pamiętam - deklaruje chęć wzięcia udziału w tym głosowaniu. To te głosy są decydujące dla tej politycznej geografii i tak naprawdę podziału między kandydata obecnego prezydenta a kandydatów opozycji
- powiedział Schetyna.
Na uwagę, że PO może zapłacić wysoką cenę za przekonanie wyborców do merytorycznie trafnej tezy, że wybory nie będą uczciwe, Schetyna odpowiedział, że majowe wybory "trzeba krytykować".
Były szef PO wyraził także przekonanie, że termin wyborów zostanie przesunięty.
- Wybory powinny odbyć się w ramach normalnej kampanii wyborczej, politycznej debaty, politycznego wyboru kiedy pandemia się skończy. Czy to będzie za kilka miesięcy czy za rok - to jest kwestia, oczywiście, czy będziemy do tego gotowi jako państwo, czy będzie na to polityczna zgoda, czy wspólnie ustalimy, kiedy te wybory powinny się odbyć. Ja uważam, że to jest dzisiaj czas na poważną rozmowę, poważną debatę między najpierw ugrupowaniami opozycyjnymi, a później także z tymi, którzy te wybory organizują
- podkreślił.