- Podejrzany nadal odmawia składania wyjaśnień. Nie ma deklaracji ze strony podejrzanego, jego obrońców, co do chęci na wykonanie czynności z jego udziałem – poinformował dziś rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Jednocześnie dodał, że do prokuratury nie wpłynęło od podejrzanego ani od jego obrońców zażalenie na postanowienie sądu rejonowego o zastosowaniu środka zapobiegawczego w postaci trzymiesięcznego tymczasowego aresztowania.
Natomiast rodzice zmarłych nastolatek złożyli w prokuraturze wnioski, w których stwierdzają, że będą reprezentować ich prawa.
- Jednocześnie wskazują, że powołali pełnomocników procesowych do udziału w tym postępowaniu. Wnioski obejmują także prośbę o informowanie przez prokuraturę o terminach czynności, które będą realizowane w przyszłości, by rodziny i ich pełnomocnicy mogli ewentualnie zgłosić swój udział w tych czynnościach
– powiedział Gąsiorowski.
Dodał, że prokurator prowadzący postępowanie przystąpił do przesłuchań rodziców zmarłych dziewcząt.
Do tragicznych wydarzeń doszło 4 stycznia. W escape roomie w Koszalinie zginęło pięć 15-letnich dziewcząt, uczennic klasy 3d Gimnazjum nr 9, obecnie SP nr 18. Według wstępnych ustaleń prokuratury przyczyną pożaru w pomieszczeniu obok tego, w którym przebywały dziewczęta, był ulatniający się gaz z butli gazowej (butle zasilały w paliwo piecyki w budynku). Ogień miał uniemożliwić 25-letniemu pracownikowi escape roomu dotarcie do nastolatek. Mężczyzna został poparzony, nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla. 10 stycznia odbył się ich pogrzeb. Spoczęły obok siebie na cmentarzu komunalnym w Koszalinie.