Lech Wałęsa zabrał głos podczas uroczystości w 37. rocznicę Sierpnia \'80 organizowanych przez KOD. - Stawiam się do dyspozycji - mówił. Ale tej deklaracji towarzyszył szereg złotych myśli, które wprowadziły w konsternację działaczy totalnej opozycji. Natomiast w programie Moniki Olejnik w TVN Wałęsa stwierdził, że Joanna i Andrzej Gwiazdowie chcieli go... porwać.
Były prezydent i pierwszy przewodniczący NSZZ "Solidarność" wziął udział w dzisiejszych obchodach organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji. Już sam rys historyczny wydarzeń mógł zadziwić słuchaczy:
"Udało nam się w sytuacji beznadziejnej, pilnowało nas tu ponad 200 tys. żołnierzy sowieckich w tamtym czasie, naokoło Polski stał milion żołnierzy sowieckich. I my doprowadziliśmy Polskę do wolności i potem oddaliśmy tę wolność demokracji. A ta demokracja była nie do końca przygotowana, a dlatego nieprzygotowana, bo w Katyniu nam głowy obcięto, bo komunizm też wykończył wielu dobrych patriotów"
- mówił do zgromadzonych. Następnie padło wyjątkowo szczere oświadczenie:
"Nie byliśmy przygotowani ani fizycznie, ani umysłowo, ani programowo do przejęcia takiego wielkiego zwycięstwa, stąd mamy tego typu kłopoty dzisiaj"
- powiedział były prezydent.
TW Bolek apelował też o dyskusję na temat tego, co teraz zrobić, by "zabezpieczyć ojczyznę w dobrym rozwoju". "Bo to, co się dzieje dzisiaj, niszczy nasze zwycięstwo" - powiedział Wałęsa.
"Musimy to wszystko przemyśleć, aby Polska demokracja była naprawdę wzorowa po tych naszych doświadczeniach. Jeśli wykorzystamy to, co dzisiaj diagnozują PiS-owcy, jeśli wyłapiemy te wszystkie mankamenty i wpiszemy w dobre programy i struktury, to naprawdę zrobimy dobry system w Polsce" - mówił Wałęsa.
Padło też zadziwiające zdanie:
"Możemy doprowadzić do zmiany nawet szybciej, ale po co nam zmiana, jak nie wiemy, jak to ma wyglądać po tej zmianie".
A na zakończenie nie mogło zabraknąć megalomańskiego akcentu:
"Wierzę, że dzisiejsze pokolenie zajmie się tym wszystkim. Wy to zrobicie, a mnie podziękują".
Jeszcze większy popis Wałęsa dał w programie "Kropka nad i" w TVN. O Krzysztofie Wyszkowskim powiedział: "To jest chory człowiek, co on wymyśla. To jest defetysta, mitoman". A o Andrzeju Gwiaździe: "co za dureń ten Gwiazda!". I dodał:
"Bo ja walczyłem. (...) A co dokonał Gwiazda? Dopóki był ze mną, ja nim sterowałem, to coś tam osiągał. (...) A później po prostu tych moich największych wrogów ustawiono w Instytucie Pamięci Narodowej, by dopasowali dokumenty na mnie, by mnie oskarżać".
Wałęsa wygłosił też swoją teorię o tym, że Joanna i Andrzej Gwiazdowie chcieli go... porwać:
[Gwiazda] mi rozwalał "Solidarność", niszczyli mnie od początku. Niech nie grają bohaterów, ale naiwnych ludzi, którzy rujnowali. Nie mówiłem o tym, że Gwiazdowie chcieli mnie porwać i wynieść ze strajku (...) Bezpieka mnie nie chciała na agenta. Mieli lepszych, a na mnie podrabiali papiery, żebyście mnie zostawili. Taka była gra. Podpisałem to, co wszyscy. Mnie na agenta nie chciano.