Małgorzata Kidawa-Błońska jeszcze niedawno zachęcała do bojkotu wyborów prezydenckich, gdyby te miały się odbyć 10 maja. Dziś mówi z kolei: "Nikogo nie namawiam do wywieszania białej flagi. To nie leży w mojej naturze i naturze Polaków". Za kandydatką PO na prezydenta coraz trudniej nadążyć.
Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowała niedawno, że całkowicie zawiesza swoją kampanię prezydencką. Dodała, że będzie zajmowała się tylko tym, czym dotychczas, czyli realizowaniem zadań, które stoją przed posłem Rzeczypospolitej. Kandydatka PO na prezydenta RP stwierdziła też, że zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie nie powinny się odbyć. W przeciwnym razie - wezwała obywateli do bojkotu głosowania.
Oliwy do ognia dolał przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Borys Budka w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" był pytany, czy wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska wystartuje w wyborach prezydenckich.
- Małgorzata Kidawa-Błońska weźmie udział w normalnych wyborach. Ale nie będzie legitymizować bezprawia. Zrobimy wszystko, by wybory odbyły się w bezpiecznym terminie i w normalnym trybie
- podkreślił.
- Gdyby wybory miały zostać zorganizowane w przygotowanej pośpiesznie przez PiS formule quasi-korespondencyjnej, to nikt przyzwoity nie powinien brać w nich udziału
- dodał.
Nawoływanie do bojkotu i zapowiedzi "niebrania udziału" to drugie - takie wypowiedzi sprawiły, że wśród dziennikarzy i opinii publicznej pojawiły się wątpliwości: Czy Małgorzata Kidawa-Błońska zamierza w końcu wystartować w wyborach czy nie? Będzie walczyć o głosy Polaków i nakłaniać ich do głosowania czy może będzie apelować o pozostanie w domach w dniu wyborów?
Kandydatka PO zapytana została dziś przez jednego z dziennikarzy, czy jeśli wybory prezydenckie odbędą się 10 lub 17 maja, to w nich wystartuje.
- Bardzo dziwne pytanie mi pan zadaje, bo z tego, co wiem, wyborów 10 maja nie będzie. To już wiemy i o tym mówiłam od samego początku, że wybory 10 maja nie mogą się odbyć, bo to jest niebezpieczne dla Polaków
- odparła.
- Wybory jak najbardziej tak, ale wybory uczciwe i w czasie bezpiecznym dla Polaków.Najważniejsze jest, żeby Polacy chcieliby iść na te wybory i nie ryzykowali swojego życia. Ja z wyborów nie zrezygnowałam i każdy, kto mówi czy takie słowa sugeruje, to mówi po prostu nieprawdę
- dodała.
Kidawa-Błońska dopytywana, że skoro wybory prezydenckie odbędą się w trybie korespondencyjnym czy ona będzie w nich uczestniczyła jako kandydatka zauważyła, że "na razie nie ma wyborów korespondencyjnych".
- Nie ma nawet jeszcze tej ustawy i każdy, kto przygotowuje się do tych wyborów, przygotowuje materiały - łamie prawo. Nie można robić zamówień, skoro nie ma ustawy. Dzisiaj wyborów 10 maja nie ma i to jest to na czym mi zależało. Wierzę, że doprowadzimy do tego, że będą wybory demokratyczne, w bezpiecznym czasie i wszyscy będą mogli wziąć w nich udział
- powiedziała kandydatka KO.
Pytana, czy będzie wzywała do bojkotu wyborów od czego odcinają się inni kandydaci opozycyjni mówiąc, że to demobilizuje elektorat, zapewniła, że "nikogo nie namawia do wywieszania białej flagi".
- Poza tym to nie leży w mojej naturze i naturze Polaków
- dodała.
To ciekawe, bo jeszcze niedawno kandydatka Platformy Obywatelskiej otwarcie apelowała do swoich wyborców o pozostanie w domach, gdyby wybory odbyły się 10 maja.
Materiały, które ukazywały się na facebookowym profilu Kidawy-Błońskiej opatrywane były hasztagiem "#bojkot". Teraz jednak zmienia zdanie i mówi, że nie namawia do wywieszania białej flagi. Czy ktoś jeszcze rozumie, o co tak naprawdę chodzi kandydatce PO na prezydenta?