Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Niemiecki europoseł niezadowolony ze zwycięstwa Nawrockiego szantażuje Polskę obcięciem funduszy unijnych

Dwa dni po oficjalnym ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w Polsce, po fali gratulacji od głów państw i przywódców innych krajów, do gry bez chwili zwłoki wkroczyli ci, dla których Karol Nawrocki w Pałacu Prezydenckim stanowi poważny problem: niemieccy politycy. Moritz Körner, niemiecki eurodeputowany z ramienia FPD, w social mediach pozwolił sobie na groźby wobec Polski. - Jeśli nowo wybrany prezydent zbojkotuje niezbędne reformy praworządności swoim wetem, UE będzie musiała ponownie zamrozić fundusze dla Polski - napisał wczoraj polityk. Dziś nie tylko nie wycofał się ze swoich słów, ale brnie w tę narrację dalej!

FPD zdecydowanie nie darzy Polski sympatią. Ledwie poseł tej formacji oświadczyła na X, że w Niemczech nie było żadnych obozów zagłady, bo wielki opór społeczny wymusił przeniesienie ich do Polski, a chwilę później jej kolega ponownie zdecydował uderzyć w Polaków. Poszło o demokratycznie wybranego nowego polskiego prezydenta, Karola Nawrockiego.

Reklama
Wotum zaufania, jakie Polska otrzymała po wyborach parlamentarnych, zostało wyczerpane. Okres karencji w rozwiązywaniu problemów z praworządnością w Polsce dobiegł końca. Rząd polski musi teraz uchwalić wszystkie ustawy, które przywrócą rządy prawa w Polsce. Jeśli nowo wybrany prezydent zbojkotuje niezbędne reformy praworządności swoim wetem, UE będzie musiała ponownie zamrozić fundusze dla Polski. Ursula von der Leyen musi jasno powiedzieć, że jeśli Polacy będą chcieli kontynuacji polityki bojkotu, to otrzymają kontynuację sankcji. Wina leży zatem po stronie prezydenta

– napisał na X Moritz Korner.

Jego wpis rozpętał w sieci prawdziwą burzę. Posypały się komentarze pełne oburzenia. Körner wcale jednak nie zamierzał wycofać się ze swoich słów.

Dzień później opublikował sążnisty wpis w trzech językach: niemieckim, angielskim i polskim, w którym odniósł się do swoich wczorajszych słów.

Demokracja po niemiecku

"Polska jest krajem demokratycznym, a prawo do wyboru własnych przywódców jest podstawową wartością europejską. Ale demokracja to coś więcej niż wybory. To także kontrola i równowaga. Niezależne sądy. Wolne media. I wiele więcej. To właśnie mamy na myśli, gdy mówimy o rządach prawa - i jest to fundament, na którym zbudowana jest Unia Europejska" - wyjaśnił swój punkt widzenia niemiecki europarlamentarzysta.

Dalej jest jednak coraz ciekawiej, choć cały list to w dużej mierze mowa - trawa.

Bycie częścią UE oznacza również dostęp do wspólnego budżetu - finansowanego przez obywateli wszystkich 27 krajów. Oznacza to również obietnicę, że każde euro będzie wydawane w sposób przejrzysty i uczciwy, pod nadzorem niezależnych instytucji. Jeśli jakiś kraj złamie tę obietnicę, UE musi działać. Nie po to, by karać, ale by chronić zaufanie, które nas łączy. Właśnie dlatego fundusze zostały zamrożone na Węgrzech, gdzie zmieniono prawo, aby przynieść korzyści elicie politycznej bliskiej premierowi

– oświadczył Korner. Zaraz też przeszedł do spraw polskich..

"Kiedy nowy rząd Donalda Tuska zobowiązał się do przywrócenia niezależności sądownictwa, UE odpowiedziała wsparciem. Jednak od tego czasu rząd stwierdził, że kluczowe reformy były trudne do wdrożenia z powodu weta obecnego prezydenta Dudy. Powiedziano nam: poczekajmy na wybory w 2025 roku. Teraz pan Nawrocki został wybrany. Z jego publicznych wypowiedzi wynika, że będzie on nadal blokował obiecane przez Polskę reformy. I dlatego mówię to nie jako krytyk Polski, ale jako przyjaciel Europy: Obywatele Europy we wszystkich państwach członkowskich mają prawo powiedzieć: nasze pieniądze muszą trafiać tylko do rządów, które dotrzymują słowa i trzymają się podjętych zobowiązań. Jako członek Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego poważnie traktuję tę odpowiedzialność. Jeśli warunki finansowania nie zostaną spełnione, sprzeciwię się wypłatom - ze względu na uczciwość wobec wszystkich Europejczyków." - zagroził niemiecki europarlamentarzysta.

Andrzej Duda kozłem ofiarnym?

Wpis niemieckiego europarlamentarzysty nie tylko nie ostudził krytyki pod jego adresem, ale i wykazał jego żałosną ignorancję co do znajomości prostych faktów z polskiej codzienności politycznej. Europarlamentarzysta powtórzył bowiem wielokrotnie powtarzane brednie, jakoby to Andrzej Duda był hamulcowym wszelkich zmian, jakie chciał wcielić w życie rząd Donalda Tuska.

Tymczasem zaś prezydent Duda w ciągu 1.5 roku rządów Donalda Tuska podpisał ok. 180 ustaw, zawetował w sumie 6, a 7 skierował w trybie kontroli prewencyjnej do Trybunału Konstytucyjnego (co oznacza, że nie zostały one przez niego podpisane).

 

Źródło: niezalezna.pl
Reklama