- W momencie, kiedy naukowcy o konserwatywnych poglądach, naukowcy, zaczynają coś głosić, spotykają ich represje. (...) Tymczasem kiedy inni naukowcy wypowiadają się absolutnie skandalicznie, nie spotykają ich z tego powodu żadne konsekwencje - tak komentowała dzisiaj w TVP Info sprawę zawieszenia w obowiązkach wykładowcy prof. Aleksandra Nalaskowskiego Dorota Kania.
Rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. Andrzej Tretyn postanowił zawiesić w obowiązkach nauczyciela akademickiego prof. Aleksandra Nalaskowskiego z powodu jego krytycznego wobec ideologii LGBT tekstu, który został zamieszczony w jednym z tygodników. Wobec Nalaskowskiego wszczęto również procedurę dyscyplinarną.Postępowanie wyjaśniające wobec prof. Nalaskowskiego - jak oświadczono na stronie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Torunia - dotyczy "sformułowań użytych w artykule prasowym poświęconym osobom o odmiennej orientacji seksualnej"
Zdecydowany sprzeciw wobec decyzji rektora wyraziło Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Swój protest wyraził także minister nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosław Gowin.
Dzisiaj sprawę zawieszenia w obowiązkach prof. Nalaskowskiego komentowała w programie "Strefa starcia" w TVP Info zastępca redaktora naczelnego portalu niezalezna.pl, Dorota Kania. Zwróciła ona uwagę na pewien głos solidarności z profesorem ze strony środowisk naukowych, m.in. Akademickiego Klubu Obywatelskiego.
- W momencie, kiedy naukowcy o konserwatywnych poglądach, naukowcy, zaczynają coś głosić, spotykają ich represje. Przypomnijmy sprawę prof. Sławomira Cenckiewicza, któremu za książkę "SB a Lech Wałęsa" chciano odebrać tytuły naukowe, czy to, co się stało z magistrantem prof. Andrzeja Nowaka, Pawłem Zyzakiem, Tych przykładów jest znacznie więcej. (...) Tymczasem kiedy inni naukowcy wypowiadają się absolutnie skandalicznie, nie spotykają ich z tego powodu żadne konsekwencje
- powiedziała Dorota Kania.
- Na Zachodzie dopuszcza się ścieranie poglądów. Im więcej profesorów publikuje w prasie, czy to z lewej, czy z prawej strony, to jest zaszczyt dla takich ludzi, że publikują w pismach. W Stanach Zjednoczonych jest coś takiego. W tej chwili mamy tutaj absolutny knebel dla profesora, który publikuje w piśmie
- dodała dziennikarka.