Według "Gazety Wyborczej", to rosyjskie prostytutki są... ofiarami wojny na Ukrainie. "Ty sobie siedziałaś, a ja walczyłem, jesteś mi to winna. Albo chociaż daj zniżkę". Rosyjskie prostytutki, ciche ofiary wojny - tak brzmi tytuł artykułu, którego autor z przejęciem rozpisuje się o "problemach pracownic seksualnych".
Treść artykułu opisuje "problemy" rosyjskich prostytutek, które żalą się, że od wybuchu wojny na Ukrainie biznes się nie kręci.
"Kristina się uśmiecha, ale nie jest jej do śmiechu. Im dłużej będzie trwać wojna, tym więcej czeka ją kłopotów. Czysto biznesowych - klientów ubywa, bo kto może, emigruje, a ci, co zostali, płacą mniej"
"Tatiana, pracownica seksualna z Permu, rozmawiając z nami, trzyma na rękach niemowlę. Nie pracuje w burdelu, ale na telefon. Czy raczej na smartfona – dojeżdża do klienta, gdy ten wybierze akurat ją na stronie oferującej usługi intymne. „Wcześniej nie było chwili wytchnienia: telefony dzwoniły co sekundę. Teraz zdarza się, że siedzisz całą noc i nikt nawet do ciebie nie zadzwoni. A jak już, to dzwonią jacyś ćpuni""
W tekście przytoczono wypowiedź jeszcze innej rosyjskiej prostytutki. Ta z kolei żali się na to, że ukraińskie uchodźczynie mają odbierać jej źródło zarobku. Ot, kolejny poważny problem wojny... - według "Wyborczej".
Najbardziej kontrowersyjną częścią artykułu jest jednak ta, w której napisano o "niewinnych ofiarach wojny". Nie, nie wspomniano tutaj o dzieciach, kobietach, cywilach brutalnie mordowanych przez Rosjan na Ukrainie. Za "niewinnych" wskazano w tekście głównie rosyjskie prostytutki, powołując się na to, co autorom tekstu przekazała jedna z rozmówczyń.
„Jedna z dziewczyn, z którymi pracuję, usłyszała: »Walczyłem, jesteś mi to winna albo przynajmniej powinnaś mi udzielić jakiejś zniżki«" – opowiada Marina Awramienko. „Kiedy ty sobie tak siedziałaś, ja walczyłem". „»Wojenni« będą się wyżywać na najbardziej niewinnych, a w Rosji teraz to są dzieci oraz prostytutki" – kwituje.
W dalszej części tekstu przewija się również wątek homofobii, tolerancji wobec LGBT+, ale... Nigdzie nie wspomniano o tym, kto tak naprawdę cierpi w trwającej od prawie 1,5 roku wojny na Ukrainie. Nie wskazano, który kraj jest napastnikiem, a który ofiarą. Nie podano, ile ukraińskich dzieci zostało na siłę odebranych rodzicom. Ilu rodziców tych dzieci zostało brutalnie zamordowanych - często na oczach dzieci. "Zapomniano" podać również, jak wiele dzieci, kobiet - nawet tych starszych - padło ofiarą gwałtów przez żołdaków Putina.
Mieszkańcy Buczy, Irpienia, zbombardowane dzieci w teatrze w Mariupolu? Nie, to rosyjskie prostytutki są cichymi ofiarami wojny. Co za dno… pic.twitter.com/qv3SwxiphV
— Michał Witkowski (@witkowskimich) June 18, 2023