- Niewykluczone, że jest to cały czas działanie strony rosyjskiej, która będzie dążyła do zahamowania przekopu Mierzei Wiślanej, ale też działanie posłów Platformy Obywatelskiej, bo np. Róża Thun und Hohenstein podczas wyborów zorganizowała swój prywatny happening na terenie Mierzei Wiślanej, wskazując, że nie ma tam żadnego zagrożenia rosyjskiego. Traktujemy to z lekką ironią - mówił o protestach i akcjach torpedujących inwestycję na Mierzei Wiślanej gość Doroty Kani w Polskim Radiu 24, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, Marek Gróbarczyk.
- Oczywiście podchodzimy z atencją do wszelkich protestów czy jakichkolwiek petycji w tym zakresie. Masowe protesty w ilości ośmiu osób jest oczywiście dla nas istotną sprawą, ale nie przesadzalibyśmy
- powiedział Marek Gróbarczyk, zaznaczając, że ustalenia "doprowadziły do uzyskania wszystkich potrzebnych pozwoleń", a przekop Mierzei Wiślanej jest realizowany "w 100 procentach zgodnie z prawem polskim i europejskim".
Szef resortu zaznaczył, że ważna jest także ochrona przed zagrożeniami militarnymi, "bo to w końcu granica nie tylko Polski, ale też UE czy NATO, która jest w ogóle w żadne sposób niechroniona".
Odnosząc się do działań torpedujących lub spowalniających prace przy przekopie, w tym licznych protestów, minister zaznaczył:
Niewykluczone, że jest to cały czas działanie strony rosyjskiej, która będzie dążyła do zahamowania [inwestycji], ale też działanie posłów Platformy Obywatelskiej, bo np. Róża Thun und Hohenstein podczas wyborów zorganizowała swój prywatny happening na terenie Mierzei Wiślanej, wskazując, że nie ma tam żadnego zagrożenia rosyjskiego. Traktujemy to z lekką ironią.
- Mogę powiedzieć tyle, że minister rosyjski [Ilja Szestakow, wiceminister środowiska - red.] zwrócił się do komisarza [Karmenu Velli, komisarza UE ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa - red.] kilkukrotnie, ostatni raz w zeszłym roku i komisarz zareagował, wnosząc do nas o zagrożenia, które przedstawia Rosja. Nasza odpowiedź była jednoznaczna - na pewno chcemy dyskutować z Komisją Europejską i wyjaśniać wszystkie zależności środowiskowe i bezpieczeństwa, ale nie pozwolimy na to aby oddziaływanie rosyjskie na Komisję Europejską spowodowało negatywne reakcje w ramach realizacji inwestycji. Wiemy, że to oddziaływanie polityczne, a nie merytoryczne (...) Nasze stanowisko było jednoznaczne - by nie używać argumentów rosyjskich w ramach negocjacji.