Sejm uchwalił we wtorek ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE. Ratyfikacja tej decyzji przez wszystkie państwa członkowskie jest niezbędna do uruchomienia Funduszu Odbudowy po pandemii COVID-19. Za ratyfikacją opowiedziała się większość klubu PiS (oprócz Solidarnej Polski), a także Lewica, PSL i Polska 2050. Teraz ustawą ma się zająć Senat.
Komentując polityczne przepychanki wokół ratyfikacji Funduszu Odbudowy, sekretarz stanu w KPRM, Adam Andruszkiewicz, podkreślił, że głosowanie to w jego ocenie miało być dla części opozycji okazją do obalenia rządu Zjednoczonej Prawicy. – Politycy Platformy Obywatelskiej podkreślali, że takiego zamysłu nie było. No niestety, ta opinia mija się z tym, co mówił oficjalnie przewodniczący Platformy Obywatelskiej pan Borys Budka. (…) Powiedział wprost, że była szansa na to, żeby zakończyć rządy PiS-u – powiedział. - Nie mówił o tym, że była szansa, żeby naprawić ustawę – dodał.
- Pan Cezary Tomczyk (przewodniczący klubu parlamentarnego KO-red.) stwierdził, że on nie myśli o niczym innym, jak obalić rządy Prawa i Sprawiedliwości
- przypomniał Andruszkiewicz.
- Są takie momenty chyba ważne jednak dla państwa polskiego, w których powinniśmy wspólnie po prostu jako polscy parlamentarzyści występować. (…) W momencie nieprzyjęcia tej ustawy, Polska znalazłaby się na czołówkach medialnych całej Europy, oczywiście w negatywnym świetle
- ocenił.
Zdaniem Andruszkiewicza, pokazałoby to, że „w Polsce nie ma stabilnej sytuacji politycznej, że "blokujemy pieniądze unijne".
- Marzyłbym jednak, żebyśmy swoje spory (polskie) tutaj w studiu u pani red. Gójskiej wyjaśniali, a nie biegali z tym gdzieś po zagranicznych mediach i tam się tłumaczyli z tego, że się w Polsce spieramy o pewne sprawy. Niekoniecznie o tym muszą wiedzieć Francuzi, Niemcy, czy Belgowie. Jest taka dobra tradycja, żeby w swoim domu własne sprawy załatwiać, więc trzymajmy się jej
- podkreślił.
W opinii ministra, to że Lewica „wyszła z ofertą rozmowy do rządu” ws. KPO jest „naturalne”. - Ja nie słyszałem (…), żeby przewodniczący Budka zadzwonił do premiera Morawieckiego, albo do ministra Budy i umówił się na spotkanie, prosząc o taką rozmowę z naszymi propozycjami do KPO. (…) A może warto było to zrobić - zastanawiał się Andruszkiewicz.
Podkreślił, że kiedy Prawo i Sprawiedliwość było w opozycji, „zawsze głosowało za środkami unijnymi i nigdy ich nie blokowało, nie robiło dziwnych partyjnych gierek.
– Ja się po prostu martwię w tym kontekście, że takie czyste partyjniactwo, znane z tanich seriali politycznych, zaczyna dominować w głowach liderów Platformy Obywatelskiej, a przestaje tam funkcjonować interes państwa polskiego
- mówił minister.
- Możemy oczywiście sobie w te gierki partyjne grać, od tego też jesteśmy politykami, ale jednak są momenty, kiedy powinien przeważać zawsze interes Rzeczpospolitej Polskiej, a w tym momencie dla niektórych ważniejszy był interes partii - podsumował polityk.