Istnieją różnice między reparacjami za drugą wojnę światową dla Polski i dla państw Zachodu - powiedział w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika \"Der Spiegel\" minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. Szef MSZ mówił także o postępowaniu w Trybunale Sprawiedliwości w związku z kwestią praworządności. - Z prawnej perspektywy, będzie TSUE bardzo ciężko stwierdzić coś przeciwko naszemu systemowi - dodał.
- 73 lata po drugiej wojnie światowej Polacy wciąż mówią o swoim cierpieniu oraz stratach. To jest poniekąd część naszej tożsamości. My w Polsce uważamy, że nasze straty były o wiele większe niż innych krajów. Ale jeśli zobaczyć jakie reparacje Niemcy przekazały zachodnim krajom jak Francja czy Belgia i to jak nam zrekompensowano nasze straty, to widzimy tutaj rozbieżność
- oświadczył szef polskiego MSZ w wywiadzie opublikowanym wczoraj na portalu "Spiegla". Czaputowicz podkreślił, że stanowisko Polski w kwestii reparacji od Niemiec nie zmieniło się.
- W styczniu ustaliliśmy z byłym ministrem spraw zagranicznych (Niemiec) Sigmarem Gabrielem, że kwestia reparacji będzie dyskutowana przez ekspertów
- przypomniał.
Szef polskiej dyplomacji przyznał, że między Warszawą a Berlinem istnieją różnice prawne w kwestii odszkodowań wojennych.
- Minister Gabriel powiedział, że dla Niemiec temat jest prawnie zamknięty. Polscy prawnicy nie zgadają się z tym
- zauważył. Jak dodał, "jest również moralna perspektywa".
- Obecnie nie jest to dyskutowane w polskim rządzie, ale jest parlamentarna komisja, która zajmuje się tą sprawą. To jest ważne dla naszej historii, a nie tylko relacji z Niemcami
- ocenił.
Odpowiadając na pytanie o konkretną sumą, Czaputowicz ocenił, że jej wskazywanie "byłoby przedwczesne".
- Minister Gabriel zgodził się, że powinno to być sprawdzone przez ekspertów. Mamy prawo mówić o tej kwestii. Gdy relacje między państwami są dojrzałe, taka dyskusja powinna być normalna. Nie byłoby właściwie ją tłumić
- dodał.
Polski minister podkreślił, że "nie ma związku między reparacjami i krytyką (ze strony) Niemiec w kwestii praworządności".
- Te sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego
- zapewnił.
- Nie bylibyśmy może fundamentalnie przeciwni połączeniu wykorzystywania pieniędzy z praworządnością w UE
- powiedział Czaputowicz. Ocenił jednak, że Komisja Europejska "nie ma żadnych konkretnych kryteriów do (określania) tego", jej plan "prezentowany jest jako kara dla Polski", a Warszawa widzi jej działania "jako polityczną presję". "Dlatego będziemy temu przeciwni" - oświadczył.
Pytany o postępowanie w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczące praworządności w Polsce Czaputowicz zastrzegł, że "zobaczymy jak będzie wyglądał wyrok TSUE".
- Mamy nadzieję, że wygramy, gdyż mamy prawo do reformowania naszego systemu. Chcemy, by był niezależny, transparentny oraz skuteczny
- powiedział.
- W rzeczywistości są wśród starszych sędziów tacy, którzy w czasach komunistycznego reżimu skazywali członków opozycji. Ale nie chcemy upolitycznić sądownictwa. W naszej reformie nic nie stoi w sprzeczności do unijnych standardów
- powiedział, odpowiadając na pytanie dotyczące zmian w ustawodawstwie o Sądzie Najwyższym.
Odnosząc się do słów ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina o tym, że Polska może nie uznać wyroku TSUE, Czaputowicz podkreślił, że Gowin "wyjaśnił później, że było to jego prywatne zdanie".
- Poza tym wyjaśnił to też premier Mateusz Morawiecki. Jeśli wyrok TSUE nie będzie pozytywny dla Polski, będziemy musieli z Komisją dyskutować jak go zastosować
- zapewnił.
Szef MSZ odpowiedział twierdząco na pytanie, czy istnieje konsensus w polskim rządzie dotyczący tego czy respektować wyrok TSUE niezależnie od tego jaki on zapadnie. "Powiedział to zarówno premier Morawiecki jak i ja" - zapewnił.
- Z drugiej strony, z prawnej perspektywy, będzie TSUE bardzo ciężko stwierdzić coś przeciwko naszemu systemowi. W międzyczasie niektórzy sędziowie przeszli na emeryturę, niektórzy zostali wybrani. Wspólnie z KE musimy znaleźć rozwiązanie
- powiedział Czaputowicz.