Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Małopolska: liczba łóżek covidowych zmniejszona

Liczba łóżek przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19 w małopolskich szpitalach zostanie zmniejszona o kolejne 132 – poinformował na briefingu prasowym wojewoda małopolski Łukasz Kmita.

https://www.malopolska.uw.gov.pl/

Podkreślił, że chodzi o to, aby jak najlepiej wykorzystać potencjał szpitali tak, by oprócz leczenia zakażonych koronawirusem mogły one leczyć i operować innych chorych.

W szczycie trzeciej fali pandemii dla pacjentów z COVID-19 w Małopolsce przeznaczonych było ponad 4200 łóżek. W sobotę pula ta została zmniejszona o 56 miejsc w szpitalu tymczasowym w hali EXPO, a teraz wojewoda zdecydował o zwolnieniu kolejnych 132.

Liczba łóżek dla pacjentów z COVID-19 zmniejszy się w szpitalach w Brzesku (o 12), Proszowicach (18), w Szpitalu św. Łukasza (36) i w Szpitalu im. Szczeklika (30) w Tarnowie, w Szpitalu Wojskowym w Krakowie (18), w Oświęcimiu (10, w tym pięć dla dzieci) i w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie – w CUMRiK (8).

"Wśród tych 132 łóżek jest osiem łóżek intensywnej terapii w Szpitalu Uniwersyteckim. Mamy nadzieję, że szpital będzie mógł wracać do częściowej operatywy w zakresach niecovidowych, które są najpilniejsze"

– mówił Łukasz Kmita.

Pełnomocnik wojewody ds. intensywnej terapii dr Wojciech Serednicki podkreślił, że priorytetem jest obecnie uwalnianie jak największej liczby łóżek dla pacjentów, którzy nie są zakażeni koronawirusem, ponieważ przerwa w ich leczeniu i operowaniu jest zbyt długa.

"Osiem łóżek to się wydaje mało, ale po raz pierwszy od wielu miesięcy ten potencjał się nam zwiększy" – podkreślił. Dodał, że w Małopolsce dostępnych jest obecnie ok. 80 respiratorów.

Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego Marcin Jędrychowski mówił, że decyzja o przywróceniu ośmiu łóżek intensywnej terapii jest dla szpitala bardzo ważna, bo pozwoli zwiększyć do ośmiu liczbę funkcjonujących w placówce sal operacyjnych.

"Dwa tygodnie temu, w momencie największego wzrostu zachorowań na COVID-19 i największego zapotrzebowania na łóżka intensywnej terapii, musieliśmy ograniczyć funkcjonowanie bloku operacyjnego do czterech sal, który w normalnych warunkach funkcjonuje na 20 salach. Ograniczyliśmy nie tylko zabiegi planowe, ale też onkologiczne i zostaliśmy w trybie nagłym, dyżuru 24 h jako centrum urazowe. Stąd dzisiejsza decyzja przekłada się na dwukrotny wzrost personelu, bo na oddziałach covidowych muszą być dwa razy większe zmiany pracowników, którzy rotują"

– tłumaczył Jędrychowski.

Jak zapowiedział wojewoda, co tydzień po konsultacji z dyrektorami szpitali będą zapadały decyzje o wielkości bazy łóżkowej dla pacjentów z COVID-19. Dyrektorzy w miarę możliwości i w zależności od stanu pacjentów mają ich przekierowywać do szpitala tymczasowego EXPO.

"Nie będziemy na to naciskali. O ewentualnych przesunięciach pacjentów do szpitala tymczasowego będą decydować względy medyczne" – zaznaczył Kmita.

"Szpitale niechętnie przekazują pacjentów, a pacjenci czują spory dyskomfort: dlaczego ja właśnie jestem przewożony?" – mówił Jędrychowski. Dodał, że inaczej jest ze Szpitalem Uniwersyteckim, gdzie trafiają najciężej chorzy. W ostatniej dobie w placówce tej przyjęto prawie 30 pacjentów, z czego połowa została przywieziona z powodu stanu zdrowia z innych szpitali.

Dyrektor Jędrychowski zaapelował do osób, które wiedzą, że są zakażone, aby nie bagatelizowały choroby i w razie pogorszenia, nawet nie czekając na przyjazd ratowników medycznych, zgłosiły się do szpitala.

"W ostatnich 2-3 dobach na szpitalnym oddziale ratunkowym zdarzyły się historie, które nie powinny mieć miejsca: przyjeżdżają osoby z saturacją 30-40 proc." – mówił Jędrychowski. "Statystyki ostatnich dni pokazują, że liczba zgonów jest wysoka. To nie jest efekt tego, że my źle leczymy, ale przegrywamy z czasem. Te osoby przyjeżdżają za późno w momencie, kiedy nie jesteśmy w stanie za wiele zrobić" – dodał.

Pytany o rozporządzenie, które ma wydać rząd, dotyczące szczepień w przypadku ryzyka niewykorzystania szczepionki, dyrektor Jędrychowski powiedział, że to jest usankcjonowanie tego, co od dłuższego czasu działo się niemal we wszystkich punktach szczepień.

"Cieszy mnie zapowiedź tego, że to są ostatnie dni sankcjonowania programu szczepień. Im szybciej uwolnimy program szczepień, tym szybciej punkty, które są zaangażowane w Narodowy Program Szczepień, zwiększą swój potencjał. Jedynym co nas ogranicza, to jest dostawa szczepionek i ich logistyka"

– mówił Jędrychowski. Wyjaśnił, że ta logistyka jest ważna, bo preparaty różnych producentów mają różne odstępy między podaniem pierwszej a drugiej dawki.

Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego przyznał, że najwięcej osób nie zgłasza się na szczepienie preparatem AstryZeneki, choć powikłania po jego podaniu są incydentalne.

"Dla mnie bilans zysków i strat jest nieporównywalny" – mówił. Dodał, że odbiera po kilkanaście telefonów dziennie od przedstawicieli dużych zakładów pracy zainteresowanych organizacją akcji szczepień.

Wojewoda małopolski mówił, że NFZ dokonuje obecnie weryfikacji wskazanych przez samorządy punktów szczepień masowych. W Małopolsce ma ich powstać ponad 40.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Małopolskie

Dominika Pazdyka