Jak dowiedział się portal niezalezna.pl zapadła decyzja, z której wynika, że redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” nie będzie mógł zabrać głosu w trakcie procesu, który Tomaszowi Sakiewiczowi wytoczyli Tomasz Lis i Jacek Żakowski. O kulisach całej sprawy mówi w rozmowie z naszym portalem mec. Lew Mirski, pełnomocnik Sakiewicza.
Zacznijmy jednak od początku. Wszystko sięga jeszcze 2017 roku. Wówczas to właśnie Tomasza Lisa i Jacka Żakowskiego, najbardziej znanych przeciwników lustracji w środowisku dziennikarskim, oburzyła okładka jednego z numerów„Gazety Polskiej Codziennie”.
Obaj znaleźli się na zdjęciu ilustrującym czołówkowy tekst „Dziennikarze do lustracji”.
- Jest oczywiste, że i Żakowski, i Lis byli przeciwnikami lustracji dziennikarzy. Jeśli chcieć pokazać kogoś, kto jest przeciwny tej idei, to właśnie ich dwóch.
- mówił wówczas Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej Codziennie”.
Jacek Żakowski uważa, że powinnismy im wytoczyć proces. Chyba ma rację. pic.twitter.com/YC8QUw47WE
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) April 28, 2017
Jak się dowiedzieliśmy, sprawa znalazła swój finał w sądzie, jednak w trakcie procesu redaktorowi Tomaszowi Sakiewiczowi nie zostanie udzielony głos.
Informację potwierdza w rozmowie z portalem Niezależna.pl pełnomocnik redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie" mec. Lew Mirski.
Strony przedstawiły swoje stanowiska, został przesłuchany świadek. Problem jednak jest inny. Otóż sąd wyznaczył na następny termin przesłuchanie strony powodowej (Lisa oraz Żakowskiego - przyp. red.) natomiast nie dopuścił dowodu z przesłuchania pozwanego. Do tej pory miałem przekonanie, że każda ze stron ma prawo wypowiedzieć się odnośnie tego, co jej się zarzuca. Jest sporo rozstrzygnięć sądów wyższej instancji, które mówią, że pozbawienie strony prawa do zaprezentowania swojego poglądu, jest elementem służącym nawet uchyleniu wyroku
- mówi mecenas w rozmowie z portalem Niezależna.pl.
Jak zdradził nam Mirski, mec. Sławomir Sawicki, prawnik, który wielokrotnie reprezentował media Strefy Wolnego Słowa, złożył zastrzeżenie do protokołu w tej sprawie, co oznacza, że będzie można z tego argumentu skorzystać w ewentualnym postępowaniu odwoławczym.
Nadto sąd nie dopuścił dowodów, które zgłosiliśmy, w postaci zeznań świadków uznając, że sąd po zaznaniu jednego świadka nabrał odpowiedniego przekonania
- zaznaczył mec. Mirski.
Ci świadkowie są o tyle istotni, wyjaśnia mecenas, że ich przesłuchanie było konieczne, bo tutaj chodzi o interpretację artykułu z 2017 r.
Jego background jest inaczej interpretowany przez powodów, którzy uważają, że pomieszanie zdjęcia Żakowskiego i Lisa w zestawieniu ze słowami "dziennikarze do lustracji" jest zasugerowaniem jakoby oni sami mieliby być przeznaczeni lustracji, gdyż współpracowali z SB
- wyjaśnia.
Natomiast my mówimy "nie". My uważamy, że ponieważ to są ludzie (Lis i Żakowski - przyp. red.), którzy egzemplifikują całe środowisko, jakie było przeciwko lustracji, są zarazem dobrą wizytówką dla opatrzenia ich wizerunkami spornego artykułu. Przesłuchanie świadków w tym zakresie byłoby tego potwierdzeniem
- dodaje.