Od momentu ujawnienia śmierci czteromiesięcznego Oskarka próbowaliśmy ustalić, jak w całej sprawie wyglądały fakty i czy zgadzają się one z procedurami, jakie określa prawo w przypadku odebrania dzieci rodzicom. Wczoraj informowaliśmy, że sąd rodzinny, który powinien niezwłocznie wydać decyzję o umieszczeniu dzieci (Oskarka i jego siostry, trzyletniej Leny) w rodzinie zastępczej (lub powrocie dzieci do domu), wydał ją dopiero cztery doby po odebraniu dzieci matce przez policję. Tego samego dnia, a więc 19 maja, sąd wydał decyzję o pieczy zastępczej i w rodzinie zastępczej zmarł Oskarek. Kluczowe było więc ustalenie, o której chłopiec zmarł, a o której sąd wydał decyzję i czy wiedział o zgonie. Nie można bowiem oddać do pieczy zastępczej zmarłego dziecka, a przewidziane prawem terminy, by to legalnie zrobić, zostały już przekroczone...
Prokuratura: Zgon o godz. 12
Dlatego pytaliśmy prokuraturę, która prowadzi postępowanie w sprawie śmierci Oskarka (ale tylko w sprawie zgonu, a nie całej sytuacji, która do zgonu doprowadziła), o dokładną godzinę zgonu chłopca. „Zgon stwierdzono o godz. 12:00 19 maja 2025 r.” – poinformowała nas wczoraj prokurator Karolina Staros, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie.
Pytaliśmy jednocześnie Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe o to, o której odbyło się posiedzenie sądu, na którym wydano orzeczenie o umieszczeniu Oskarka i Leny w rodzinach zastępczych i czy sąd wiedział o zgonie dziecka. Nie otrzymaliśmy z sądu tej informacji. „Codzienna” otrzymała od Pawła Sawickiego, wiceprezesa Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Południe, następującą odpowiedź:
„W odpowiedzi na Pana wiadomość z dnia 23 czerwca 2025 roku przesłaną za pośrednictwem poczty elektronicznej uprzejmie informuję, że sprawa toczy się pod sygn. akt V Nsm 488/25. Z uwagi na to, że akta w dniu 23 czerwca 2025 roku zostały przesłane do Rzecznika Prasowego Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie i do chwili obecnej nie zostały zwrócone, nie mam możliwości udzielenia odpowiedzi na postawione pytania dotyczące wskazanej sprawy. Do czasu zwrotu akt informacje można uzyskać u Rzecznika Prasowego Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie. Jednocześnie uprzejmie informuję, że sędziowie pełnią dyżury i podejmują czynności w sprawach pilnych”.
Czyli dokładnie w dniu, kiedy pytaliśmy sąd o godzinę postępowania, sąd przekazał akta, a nie jest w stanie ustalić godziny mimo istnienia systemu elektronicznej wokandy...
Te same pytania wysłane do sądu rejonowego 23 czerwca wysłaliśmy więc do sądu okręgowego, obecnego posiadacza akt sprawy. To odpowiedź:
„W odpowiedzi na zapytanie informuję: postanowienie o umieszczeniu małoletnich w pieczy zastępczej zostało wydane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe w Warszawie 19 maja 2025 r.; akta sprawy nie zawierają informacji, o której godzinie to nastąpiło; SR został poinformowany o odebraniu dzieci, jak również o zgonie dziecka – notatka urzędowa KRP Warszawa VII przedstawiona wraz z wnioskiem o wszczęcie postępowania, który złożono w Sądzie 19.05.2025 r.; wniosek KRP Warszawa VII z 16 maja 2025 r. o wszczęcie postępowania wraz materiałami sprawy został przyjęty w biurze podawczym SR dla Warszawy Pragi-Południe w Warszawie 19 maja 2025 r. o godz. 10.46”
– poinformował nas SSO Mariusz Jabłoński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie.
Wiedzieli o zgonie i decydowali...
– Z tego, co odpowiedział sąd okręgowy, wynika, że policja notatkę o zabraniu dzieci, zgonie Oskarka wraz z wnioskiem o pieczę zastępczą złożyła w sądzie na godzinę i czternaście minut przed godziną zgonu, jaką podaje prokuratura. Wynika z tego także, że podejmując decyzję o pieczy zastępczej, sąd wiedział o zgonie dziecka, a jednak podjął decyzję! Brak słów, by to komentować. Ta decyzja dotycząca zmarłego już Oskarka nie ma mocy prawnej, ponieważ nie można orzekać o losie zmarłego, ten brak mocy prawnej dotyczy więc także Leny, bo została wydana w ramach tego samego postępowania
– mówi dr Michał Skwarzyński, specjalista praw człowieka KUL. Dodaje, że widać ewidentnie, że policja zlekceważyła przepisy i sąd poinformowała dopiero cztery doby po swoich działaniach. Rozbieżności i zbiegi dat zdaniem Skwarzyńskiego rodzą wątpliwości co do rzetelności czasów podawanych w dokumentach.
Wczoraj otrzymaliśmy także odpowiedź na nasze pytania z Komendy Stołecznej Policji: „To nie sąd podjął taką decyzję, a policjanci obecni na miejscu interwencji. Policja nie może przekazać dziecka członkom rodziny – tylko do instytucjonalnej pieczy zastępczej.
Policjanci, podejmując interwencję w sytuacjach kryzysowych, nie mają uprawnień do powierzania opieki nad dzieckiem osobom bliskim, takim jak dziadkowie czy znajomi wskazani przez rodziców, jeśli nie są oni prawnymi opiekunami dziecka. Zgodnie z obowiązującymi przepisami – w szczególności ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej – jedyną dopuszczalną formą zapewnienia opieki dziecku przez Policję jest umieszczenie go w instytucjonalnej pieczy zastępczej typu interwencyjnego.Wynika to z zasady legalizmu – organy władzy publicznej mogą działać tylko w granicach prawa. W trosce o bezpieczeństwo dziecka i jego najlepszy interes Policja musi ściśle stosować przepisy, które nie przewidują możliwości przekazania małoletniego osobie niezamieszkującej wspólnie i niemającej formalnego statusu opiekuna.
O zaistniałej sytuacji Policjanci powiadomili pisemnie sąd rodzinny, niezwłocznie po zgromadzeniu niezbędnej dokumentacji. Stało się to dokładnie 19 maja. Nie dysponujemy sygnaturą akt postępowania” – napisał podkom. Jacek Wiśniewski z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP.
– Policjanci twierdzą, że „o zaistniałej sytuacji Policjanci powiadomili pisemnie sąd rodzinny, niezwłocznie po zgromadzeniu niezbędnej dokumentacji. Stało się to dokładnie 19 maja”. To niezwłocznie czy cztery doby później? Te oświadczenie to bzdura. Mogli zadzwonić do wydziału karnego czy penitencjarnego o wstrzymanie orzeczenia lub o odroczenie ze względu na sytuację, jaką zastali, a więc niemowlę i małą dziewczynkę. Myślę, że dostaliby to z miejsca. Mogli też zadzwonić do dyżurnego sędziego sądu rodzinnego i ten być może zabroniłby im zabierać dzieci w tej sytuacji. Nie wykonali żadnego z tych działań – mówi Skwarzyński.
Dziś próba wyjaśnienia w Sejmie
Dziś sejmowa komisja ds. dzieci i młodzieży ma próbować wyjaśnić, jak doszło do tej tragedii. Kuriozalna zdaniem posłów PiS z tej komisji jest lista osób, które mają posłom wyjaśniać okoliczności śmierci Oskarka. Wedle zapowiedzi referować sprawę mają: „Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Minister Sprawiedliwości, Ministra do Spraw Równości”. Nie ma nikogo, kto reprezentowałby warszawski ratusz, a to właśnie jednostka warszawskiego samorządu, Centrum Pomocy Rodzinie, została wezwana na miejsce przez policjantów i to jej pracownicy mieli pomagać policjantom w ocenie sytuacji w rodzinie Oskarka i Leny.
– Złożyliśmy wraz z posłanką i wiceprzewodniczącą komisji wniosek o obecność przedstawicieli ratusza, a także służby więziennej – mówi nam poseł Janusz Cieszyński, członek sejmowej komisji ds. dzieci i młodzieży.
Kto kłamie w sprawie śmierci Oskarka? Prokuratura i policja wzajemnie sobie zaprzeczają…
— GP Codziennie (@GPCodziennie) June 24, 2025
Więcej ℹ️ od 00:00 na » https://t.co/1HYRtWjbz8
Dołącz do grona Czytelników #GPC, którzy chcą wiedzieć, co naprawdę dzieje się w Polsce! Prenumeruj📲https://t.co/5oUNtNgoqJ pic.twitter.com/az6Axa1Yie