O sprawie ścieków płynących Wisłą mówił dziś rano w "Sygnałach Dnia" radiowej Jedynki minister środowiska Henryk Kowalczyk. Jak przyznał, straty środowiskowe będą bardzo duże, co potwierdzają prowadzone badania. Uspokoił też mieszkańców Płocka - nie muszą oni obawiać się o jakość wody w kranach.
Redaktor Katarzyna Gójska zapytała ministra środowiska, kiedy zanieczyszczona ściekami woda dopłynie do Płocka. Okazuje się, że spodziewane jest to lada chwila.
"Prawdopodobnie dziś w godzinach przedpołudniowych będzie w Płocku. To nie jest jednak fala jednorazowa, ona dopiero zacznie płynąć i będzie płynąć przez wiele dni"
- odpowiedział Henryk Kowalczyk.
Szef resortu środowiska uspokaja jednak mieszkańców Płocka, że nie muszą obawiać się o jakość wody w kranach.
"Technologia wodociągów w Płocku jest taka, że ta woda jest przetrzymywana w wodociągu przez dobę i jeżeli jest zdatna do picia, jest wypuszczana do sieci. Na pewno wody skażonej wodociągi płockie do sieci nie wpuszczą. Jeżeli woda będzie w kranie, to woda będzie dobra"
- powiedział.
Mimo tego, awaria spowoduje na pewno duże straty. W tej kwestii minister środowiska nie miał najlepszych informacji.
"Straty środowiskowe będą ogromne. Badania, które robimy, pokazują, że poziom azotanów jest przekroczony ponad 20 razy po wymieszaniu ścieków z wodą, w stosunku do tych, które były wcześniej. To powoduje wiązanie tlenu, dlatego tego tlenu w wodzie zaczyna brakować i po prostu zamiera życie"
- ujawnił Kowalczyk.
Podjęto decyzję o budowie rurociągu zastępczego. Pozostaje więc zadać pytanie - jak długo potrwa taki stan rzeczy, jak obecnie, gdy ścieki zrzucane są do Wisły?
"Trudno mówić precyzyjnie o czasie, ale uważam, że między tygodniem a dwoma tygodniami ten czas się zamknie. Kilka dni na most, kilka dni na złożenie rurociągu"
- powiedział minister środowiska. Jak dodał, Wody Polskie wczoraj się spotkały z zarządem warszawskiego przedsiębiorstwa wodociągowego. Dziś mają już trwać ustalenia techniczne dotyczące budowy rurociągu.