To koniec kariery kontrowersyjnego, znanego z różnych medialnych \"wrzutek\" Zbigniewa S.? - Zarzuty wyrządzenia szkody spółce na kwotę 30 mln zł postawiła krakowska prokuratura przedsiębiorcy Zbigniewowi S. – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko. Podejrzany nie przyznał się do winy. Na wniosek prokuratora sąd aresztował go do 30 kwietnia.
"Sprawa dotyczy w głównym zakresie podjętych w roku 2014 działań związanych z nieprawidłowościami w obrocie mieniem spółki Viamot S.A. w Krakowie, skutkujących powstaniem w tej spółce szkody w wielkich rozmiarach, na łączną kwotę ok. 29 mln zł"
– wyjaśnił rzecznik.
Jak poinformowała Prokuratura Krajowa, Zbigniew S. usłyszał zarzuty wyrządzenia spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach i poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, a także udaremnienia lub uszczuplenia zaspokojenia wielu wierzycieli.
Podstawą zastosowania przez sąd aresztu tymczasowego było zagrożenie wysoką karą oraz obawa matactwa. Podejrzanemu Zbigniewowi S. grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Wcześniej zarzuty usłyszeli i zostali aresztowani przez sąd czterej inni mężczyźni: Sebastian W., Mariusz R., Bartłomiej K. oraz Filip U. "Są to osoby współdziałające ze Zbigniewem S. w popełnieniu przestępstwa" - podał prok. Hnatko.
Krakowska prokuratura zarzuciła im wyrządzenie spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, poświadczenie nieprawdy w dokumentach, pranie brudnych pieniędzy, nierzetelne prowadzenie ksiąg, a także nierzetelne wystawianie faktur. W stosunku do Sebastiana W. dokonano zabezpieczenia majątkowego w kwocie 360 tys. zł.
Jak podała w komunikacie prasowym Prokuratura Krajowa, Zbigniew S. był prokurentem spółki, której dotyczą zarzuty.
"W toku śledztwa ustalono, że osoby zobowiązane do należytego zajmowania się sprawami majątkowymi krakowskiej spółki nadużywały udzielonych im uprawnień i nie dopełniały ciążących na nich obowiązków związanych z właściwym zabezpieczeniem interesów finansowych spółki"
– podała Prokuratura Krajowa w komunikacie.
Osoby te "podejmowały szereg działań zmierzających do wyprowadzenia składników majątku spółki poprzez zbywanie należących do niej nieruchomości po rażąco zaniżonych cenach i w zamian za bezwartościowe udziały i składniki majątku w podmiotach trzecich".
Według Prokuratury Krajowej podejrzani "transferowali także środki pieniężne zgromadzone na rachunkach bankowych krakowskiej spółki pod pretekstem płatności za faktury, bez uzyskania towaru, za który dokonana była płatność". "Sprzedawane były także wartościowe ruchomości należące do spółki bez uzyskania płatności z tego tytułu" – wskazuje Prokuratura.
Zbigniew S. dał się szerzej poznać w 2015 r., gdy ujawnił w internecie akta śledztwa tzw. afery podsłuchowej. Chodziło o nagrania ważnych polityków PO w warszawskich restauracjach.
W przeszłości Zbigniew S. był asystentem posłanki Samoobrony Wandy Łyżwińskiej i doradcą Andrzeja Leppera. W 2015 r. startował w wyborach do parlamentu z ugrupowaniem "Stonoga Partia Polska". Uzyskał wynik poniżej 1 proc. poparcia.
Kreujący się na „antysystemowca” biznesmen wielokrotnie udowodnił, że chodzi mu o osłabienie PiS i środowiska patriotycznego. Szczególnie dobitnie dał to do zrozumienia, kiedy zaatakował Dorotę Kanię i Jerzego Targalskiego.
"Śmieciu (…) zostawię cię w skarpetkach" - groził Targalskiemu na swoim facebookowym profilu Zbigniew Stonoga.
Wcześniej w wyjątkowo chamski i prostacki sposób Stonoga obrażał w swoich wpisach m.in. Jarosława Kaczyńskiego i Dorotę Kanię.