Po godzinie 17.00 zakończyło się siedmiogodzinne przesłuchanie Donalda Tuska przed komisją ds. Amber Gold. Przesłuchanie było pełne złośliwości ze strony byłego premiera. Wielokrotnie wtrącał on swoje opinie do odpowiedzi na pytania, co nie wpływało korzystnie na tempo prac komisji.
Donald Tusk wielokrotnie podczas przesłuchania stosował lekceważący ton wobec członków komisji.
Jakby pani mogła zaniechać już pytań o moje samopoczucie, bo czuję się lekko skrępowany. Nie jestem tu z wizytą u lekarza, a przed komisją śledczą.
- odpowiedział arogancko na pytanie o to, jak czuje się, patrząc w oczy ludzi, którzy stracili majątek na Amber Gold.
Jak zaznaczył, nie miał też wiedzy, że jego syn Michał Tusk pracował w liniach lotniczych OLT Express.
Poinformował mnie syn poprzez wywiad w gazecie
- powiedział Tusk, zapytany, kto poinformował go o tym, że syn pracuje w OLT.
. Te słowa wywołały salwę śmiechu wśród internautów. Zastanawiają się oni, jak można nie wiedzieć, gdzie pracuje własne dziecko.Podczas przesłuchania nie brakowało złośliwości. Tusk niejednokrotnie zapominał o odpowiadaniu na pytania, wygłaszając przy tym swoje opinie. Był wielokrotnie upominany przez członków komisji.
Tusk wyjaśnił także, jak wyglądał nadzór nad aferą Amber Gold. Jeżeli chodzi o kontrole, były szef rządu z rozbrajającą szczerością przyznał, że... każdy robił, co chciał.
"Według mojej pamięci moją intencją jako Prezesa Rady Ministrów było przeprowadzenie kontroli wszędzie tam, gdzie to mogło przybliżyć nas do wiedzy nt. tego, co dotyczyło sprawy Amber Gold, i ministrowie według własnego rozpoznania przeprowadzali takie działania"
- powiedział Tusk.