Marszałek Senatu traci spokój, gdy kolejni jego byli pacjenci ujawniają bulwersujące informacje z przeszłości, ale politycy opozycji murem stoją za Tomaszem Grodzkim. I wydają kuriozalne oświadczenia: "My, wybrani przez naród, senatorowie Rzeczypospolitej, wyrażamy solidarność i pełne poparcie wobec marszałka Senatu prof. dra Tomasza Grodzkiego". O pacjentach ani słowa. Tymczasem wczoraj portal Niezalezna.pl ujawnił nowe fakty. "Byłam przy tym, jak matka weszła do gabinetu ordynatora i dała mu te pieniądze" - stwierdziła córka pacjentki prof. Grodzkiego.
Wczoraj opisaliśmy historię pani Marty.
Dzisiaj nerwy puściły marszałkowi Grodzkiemu.
Niemal w tym samym czasie, gdy trwała konferencja marszałka Senatu, grupa senatorów opozycji odczytywała oświadczenie w jego obronie.
My, wybrani przez naród, senatorowie Rzeczypospolitej, wyrażamy solidarność i pełne poparcie wobec marszałka Senatu prof. dra Tomasza Grodzkiego. Potępiamy kłamliwą nagonkę, prowadzoną przeciw niemu od dnia wyborów. Zorganizowany i zmasowany atak na marszałka, prowadzony przez Telewizję Państwową, opłacaną z pieniędzy podatników, oraz przez jedną ze służb specjalnych, przypomina najgorsze praktyki sprzed roku 1989
- czytał senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki.
Poddając dalej w wątpliwość zarzuty wobec Tomasza Grodzkiego napisano, że „te pojawiły się dopiero, gdy objął on urząd Marszałka Senatu”. „Musi być to traktowane jako atak na cały Senat Rzeczypospolitej i polityczne wysiłki zmiany wyników wyborów” - przekonywano dalej.
— Platforma NEWS (@NewsPlatforma) January 15, 2020
A co z pacjentami?