Życie publiczne bez Biura Lustracyjnego IPN mogłoby zostać dotknięte funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa i agentami, którzy także składali fałszywe oświadczenia lustracyjne - zaznaczył prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki. Podkreślił, że jest zdeterminowany i gotowy do obrony Instytutu, ponieważ "on służy państwu polskiemu".
Nawrocki został zapytany w wywiadzie dla "Polska. Metropolia Warszawska" m.in o to, co w sytuacji, w której jednak udałoby się politykom obecnej sejmowej większości zlikwidować IPN. Zdaniem prezesa Instytutu skutki dla Polski byłyby fatalne. "Byłoby to wysłanie sygnału, że zbliżamy się do amnezji historycznej w odniesieniu do wieku dwudziestego" - powiedział Nawrocki.
Jak podkreślił, "tożsamość narodu można budować na wspólnym języku, wspólnym przywiązaniu do dziedzictwa kulturowego, wyznawaniu wspólnych wartości i wspólnym przeżywaniu historii".
"Likwidacja Instytutu oznaczałaby zatem wyciągnięcie jednego z fundamentów tożsamości narodu polskiego"
W jego ocenie, "skutki byłyby przerażające". "Przestałyby wychodzić ważne publikacje upamiętniające ofiary i sprawców. Rodziny, które wciąż czekają od 80 lat na pochowanie swoich przodków musiałyby o tym zapomnieć" - zwrócił uwagę Nawrocki.
Z kolei - jak dodał - "życie publiczne bez Biura Lustracyjnego mogłoby zostać dotknięte funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa i agentami, którzy także składali fałszywe oświadczenia lustracyjne".
"Zaniechano by procesów i wniosków o zbrodnie sądowe"
Nawrocki oświadczył też, że jest gotowy i zdeterminowany, "aby bronić Instytutu Pamięci Narodowej, bo on służy państwu polskiemu i wykonuje dobrą pracę".