24 kwietnia zostaną otwarte oferty, które napłynęły do Urzędu Morskiego w ramach przetargu na wykonanie przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Wtedy będzie można rozpocząć systematyczne prace nad inwestycją, która ma się ostatecznie zakończyć w 2022 r. Tymczasem cały czas pojawiają się problemy. – Będzie dużo rosyjskiego oddziaływania w tej sprawie. Rosja chce zablokować przekop Mierzei Wiślanej, bo dzięki temu Polska się uniezależni. To chyba ostatnie miejsce w Polsce tak zależne od starego układu – mówił wczoraj w Polskim Radiu 24 Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Jak ujawnił, rosyjski wiceminister rolnictwa interweniował u komisarza KE.
Wcześniej Rosjanie uaktywnili nawet założone na Łotwie organizacje ekologiczne i promowali je na portalu Sputnik. Próbowali również zostać stroną postępowania przy wydawaniu decyzji środowiskowych, ale Polska odmówiła.
W naszym kraju również nie brakuje przeciwników. Ideę ostro zwalczają posłowie Koalicji Obywatelskiej. – W przyszłym tygodniu będziemy dyskutowali nad wnioskiem o wotum nieufności dla ministra Marka Gróbarczyka i wtedy będziemy mówili również o przekopie. Mam wiele wątpliwości i wydaje się, że efektywność ekonomiczna tego przedsięwzięcia jest ujemna. Nie ma sensu ekonomicznego. Jeśli chodzi o sens militarny, to nie usłyszałem poważnych argumentów za tą inwestycją. Zarząd województwa pomorskiego przygotował szczegółowe analizy – mówi nam Tadeusz Aziewicz z PO.
Co ciekawe, zupełnie inne zdanie mają posłowie opozycji, którzy pochodzą z okolic Elbląga. Niektórzy z nich wręcz prezentują przekop jako… sukces rządu Donalda Tuska.
– Jako poseł z regionu elbląskiego uważam, że inwestycja ta wpłynie pozytywnie na rozwój całego tego obszaru. To właśnie my przekonaliśmy Tuska do tego, aby rozpoczął pracę nad przekopem. Ja zdania nie zmieniłem
– mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Jacek Protas, poseł Koalicji Obywatelskiej.