Musimy mieć świadomość, iż odpowiedzialność za ojczyznę, umiejętność właściwego wyodrębnienia tego, co dla niej najlepsze, i w końcu poczucie dumy ze swojego pochodzenia bierze się w ogromnej mierze z wychowania oraz z edukacji - pisze Katarzyna Gójska w najnowszym numerze miesięcznika "Nowe Państwo".
Edukacja i polityka historyczna to nie peryferie aktywności państwa, lecz jej ścisłe jądro. Ani jednego, ani drugiego nie miało komunistyczne państwo, bo z oczywistych względów centrum zarządzania Polską w Moskwie zainteresowane było jedynie eksploatacją, a nie rozwojem naszego kraju. Niestety, po 1989 roku pojawiły się nowe ograniczenia – edukacja jest w stanie permanentnego kryzysu, uczelnie wyższe nie są w stanie jako całość (nie mówię o pojedynczych geniuszach, którym udaje się przebić) konkurować z pierwszą setką najlepszych szkół wyższych na świecie. Polityka historyczna przez całe lata była w zasadzie szkodzeniem naszemu krajowi, a nie budowaniem jego pozycji i marki, a przecież temu w dużej mierze ma ona służyć. Trudno się zatem dziwić, iż podręczniki do historii XX wieku pisane są zgodnie z niemiecką wersją naszych wspólnych nieodległych i tragicznych dziejów. Trzeba zadać siebie jednak pytanie, gdzie nas to zaprowadzi? Czy w społeczeństwie polskim byłoby tyle determinacji, co choćby w ukraińskim, do obrony swojej ojczyzny, gdyby – miejmy nadzieję, że nigdy takiej potrzeby nie będzie – trzeba by się zmierzyć z napaścią? Czy młode pokolenia naszych rodaków uczonych, że historia nie ma znaczenia, że zdrajca może być czczony jak bohater, a bohater może żyć w biedzie i zapomnieniu, znajdą w sobie siłę, by podjąć ryzyko i niedolę walki? To nie są pytania bez znaczenia – przeciwnie – ich znaczenie ma wymiar praktyczny i dotyczy wprost zasobności każdego z nas. Kraj, którego obywatele nie mają w sobie determinacji działania na rzecz utrzymania jego istnienia, nigdy nie będzie zamożny. Żaden sojusz wojskowy nie zadziała, jeśli najpierw państwo, a potem jego obywatele w momencie zagrożenia nie przekonają sojuszników, że będą walczyć do upadłego. Jesteśmy bezpieczni w NATO nie przez samą obecność, lecz dzięki swej sile militarnej i hartowi ducha, które dają innym pewność, że obrona nas nie jest marnowaniem środków i zasobów. Musimy mieć świadomość, iż odpowiedzialność za ojczyznę, umiejętność właściwego wyodrębnienia tego, co dla niej najlepsze, i w końcu poczucie dumy ze swojego pochodzenia bierze się w ogromnej mierze z wychowania oraz z edukacji. Tylko świadomość własnej historii, osiągnięć dziesiątków poprzednich pokoleń daje moc, dzięki której obywatel decyduje się zaryzykować własne dobro, by bronić dobra wspólnego. Szkoła nie może być narzędziem wynarodawiania – a właśnie taką ma zostać. To zaowocuje prawdziwym tożsamościowym armagedonem.
Oddajemy w Państwa ręce najnowszy numer naszego miesięcznika, którego tematem okładkowym jest głęboka analiza polskiego systemu edukacyjnego.
Być może jedna z najbardziej przemyślanych i rzetelnych, jakie były prezentowane opinii publicznej w ciągu ostatnich lat.