Zbliża się data kluczowego głosowania w Sejmie ułatwiającego obywatelom udział w wyborach prezydenckich, zatem totalna opozycja uznała, iż nadszedł czas na zorganizowanie Polakom totalnej jatki. Polityka ma - wedle ich planu - ociekać pogardą, manipulacjami i odstręczać. Nastała odpowiednia pora na króla politycznego szamba. Donald Tusk wchodzi do akcji - pisze publicystka Katarzyna Gójska, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Polskiej".
Misję ma do bólu przewidywalną - musi zrobić wszystko, by odebrać Polakom prawo wyboru głowy państwa, bo kandydatka jego formacji okazała się groteskowo niekompetentna. I zdaje się, że w takich zadaniach czuje się najlepiej, a być może tylko je potrafi realizować. Przez ostatnie lata, mimo ogromnych możliwości działania jako szef RE, nie był w stanie zaproponować nic, co byłoby jego sukcesem, co tworzyłoby wartość dla państw Wspólnoty. W opiniach publicystów wielu europejskich gazet był nikim. Nieporadnym, bezbarwnym i nic nie znaczącym urzędnikiem trzymanym na stołku dzięki usłużności wobec największego unijnego kraju. W Polsce nadal postkomunistyczne media ukazują go jak bożyszcze, bo to środowisko nie dorobiło się równie zdemoralizowanego, odartego z najmniejszych patriotycznych odruchów, cynicznego gracza. A takiego potrzebuje.
Tusk od lat nie ma Polakom nic do zaproponowania poza chamstwem i destrukcją. Przed wyborami europejskimi zorganizował prymitywną ustawkę obrażającą osoby wierzące, teraz będzie dwoić się i troić, by wywołać w kraju polityczny, a przez to także gospodarczy chaos, zablokować - pierwszy raz od obalenia komunizmu - demokratyczną procedurę wyborczą. Nic innego nie ma do zaproponowania - nawet więcej - nic innego nie potrafi.
W kontekście dzisiejszych popisów byłego lidera PO szczególnego znaczenia nabiera apel opozycjonistów do posłów Porozumienia wybranych z list PiS. Obrona prawa do wyborów jest dziś tak samo ważna, jak walka o wolność w czasach PRL. Polska musi utrzymać stabilność polityczną, musi okazać się państwem radzącym sobie z problemami, zakorzenionym w demokracji.