Na taśmach, publikowanych przez "Gazetę Wyborczą", nie ma przekleństw, nie ma omawiania nielegalnych działań, nie ma korupcji - podkreślił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". - To nie narusza mojego wizerunku; muszę jednak prostować te wszystkie kłamstwa i sugestie - dodał.
"Gazeta Wyborcza" dwa tygodnie temu opublikowała pierwsze stenogramy "taśm Kaczyńskiego", które już wcześniej m.in. Tomasz Lis czy Jarosław Kurski określali mianem "bomby", która miała zmieść PiS ze sceny politycznej. Już w dniu publikacji słowo "bomba" coraz częściej zastępowało słowo "kapiszon".
Prezes PiS w wywiadzie z tygodnikiem odniósł się m.in. do opublikowanych przez "Gazetę Wyborczą" taśm z nagraniami rozmów, w których uczestniczył.
"Na tych taśmach nie ma przekleństw, nie ma omawiania nielegalnych działań, nie ma korupcji. Jest poszukiwanie wyjścia z trudnej sytuacji, przy nacisku na legalność działań" - zaznaczył.
W ocenie Kaczyńskiego nie narusza to jego wizerunku.
"Muszę jednak prostować te wszystkie kłamstwa i sugestie, których celem jest prezentacja naszych działań jako czegoś podejrzanego"
- dodał.
Na pytanie, po co i kiedy Gerald Birgfellner nagrywał ich rozmowy, Kaczyński zaznaczył, że nie wie, czy Austriak nagrywał go od początku, czy zaczął "na którymś etapie". "Na pewno starannie notował w kalendarzu wszystkie rozmowy, co też jest dziwne" - powiedział lider PiS.
Jak dodał, według Birgfellnera ich spotkań było 16. "Moim zdaniem - połowę mniej, ale nie wykluczam, że wliczał w to święta, podczas których się widywaliśmy" - zaznaczył Kaczyński.
"Na pewno nie było żadnej próby wykorzystania tych nagrań do nacisku czy jakiegoś szantażu, któremu i tak bym nie uległ"
- podkreślił prezes PiS.
Kaczyński skomentował także opublikowaną przez "GW" w czwartek fakturę, którą spółce Srebrna miała wystawić spółka Nuneaton. "Po pierwsze, taki dokument nie wpłynął w czerwcu do spółki, a powinien do niej trafić" - wskazał. Jak dodał, z informacji medialnych wynika, że nie zapłacono od niej podatku VAT, co - jego zdaniem - "potwierdza, że to dokument specjalnego rodzaju".
"Tak przy okazji pokazuje to też szczególne połączenie zaciekłości, złej woli i ignorancji tych, którzy prowadzą tę akcję"
- ocenił prezes PiS.
Zdaniem Kaczyńskiego zapowiadana wcześniej publikacja "GW" to "nie jest nawet kapiszon". "Tam przecież nic nie ma. Ale parę spraw chcę sprostować, bo mamy do czynienia z całą masą nieprawdziwych sugestii" - wyjaśnił.
Sprawa "taśm Kaczyńskiego", których stenogramy publikuje "Wyborcza" związana jest z budową w Warszawie dwóch wieżowców. przez spółkę Srebrna.
Przygotowanie inwestycji zlecono Austriakowi Geraldowi Birgfellnerowi, który wykonał m.in. projekt architektoniczny. Spółka Srebrna wstrzymała jednak inwestycję i odmówiła mu zapłaty za wykonaną pracę. Z opublikowanych stenogramów rozmowy, w której udział biorą m.in. prezes PiS oraz Birgfellner, wynika, że Jarosław Kaczyński proponuje Austriakowi wejście na drogę sądową w celu uzyskania oczekiwanej zapłaty.
Pełnomocnicy Geralda Birgfellnera, Roman Giertych oraz Jacek Dubois złożyli do prokuratury zawiadomienie o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego". Rzecz w tym, że - jak dowiedziała się "Gazeta Polska Codziennie" - do zawiadomienia nie dołączono żadnego nośnika zawierającego nagrania rozmów cytowanych w dokumentach skierowanych do prokuratury. Na najbliższy poniedziałek - jak wynika z nieoficjalnych informacji - zaplanowano przesłuchanie w prokuraturze Geralda Birgfellnera.