Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Jak ostrzegać obywateli o niebezpieczeństwie. "Wiceminister powiedział, że nie pracują nad tym rozwiązaniem"

- Postulujemy, aby dodać moduł mAlert do aplikacji mObywatel. Stawiamy na łatwy dostęp do informacji, to nie są rozwiązania trudne do wdrożenia. Proponujemy, żeby wszystkie informacje pokazywane były na mapie. Chcemy, żeby była tam też informacja o numerach alarmowych. Chcemy wdrożyć dodatkowe funkcje, których alert RCB nie ma - zgłaszanie zagrożeń przez obywateli. W ubiegłym tygodniu wiceminister cyfryzacji powiedział, że MC nie pracuje nad takim rozwiązaniem. To jest godzenie się na to, że mając możliwości, nie wdrażamy rozwiązania, które może komuś realnie uratować życie - przekazał dzisiaj Janusz Cieszyński, były minister cyfryzacji.

Dzisiaj podczas konferencji prasowej w Sejmie, Michał Dworczyk, europoseł PiS, zwrócił uwagę na chaos komunikacyjny w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony.

- SMS ostrzegający o zagrożeniu został wysłany przez RCB przeszło 8 godzin po zdarzeniu. Ten system kryzysowy, który do tej pory funkcjonował, nie sprawdza się. W zeszłym tygodniu postulowaliśmy o to, aby aplikację mObywatel rozszerzyć o moduł, który będzie służył również informowaniu obywateli o zagrożeniu. Niestety, MC nie podjęło w tym zakresie żadnych działań - przekazał Dworczyk.

Poinformował, że dzisiaj przedstawia konkretną propozycję, "jak rozszerzyć aplikację mObywatel tak, aby Polacy mogli być skutecznie ostrzegani o potencjalnym zagrożeniu".

- Postulujemy, aby dodać moduł mAlert do aplikacji mObywatel. Stawiamy na łatwy dostęp do informacji, to nie są rozwiązania trudne do wdrożenia. Proponujemy, żeby wszystkie informacje pokazywane były na mapie. Chcemy, żeby była tam też informacja o numerach alarmowych. Chcemy wdrożyć dodatkowe funkcje, których alert RCB nie ma - zgłaszanie zagrożeń przez obywateli. W ubiegłym tygodniu wiceminister cyfryzacji powiedział, że MC nie pracuje nad takim rozwiązaniem. To jest godzenie się na to, że mając możliwości, nie wdrażamy rozwiązania, które może komuś realnie uratować życie

- powiedział były minister cyfryzacji, Janusz Cieszyński.

Dodał, że dziś już Alert RCB jest przestarzałym rozwiązaniem.

- Alert RCB jest ograniczony z powodu tempa, w którym te informacje są przekazywane, a w aplikacji wszystkie informacje pokazują się od ręki - zauważył.

Politycy PiS zaapelowali do ministra cyfryzacji o rozpatrzenie i wdrożenie propozycji.

Raz za późno, drugi raz - groźnie

Po wtargnięciu w polską przestrzeń powietrzną 21 rosyjskich dronów w nocy z 9 na 10 września zarzucano instytucjom rządowym, że zbyt długo zwlekano z użyciem chociażby alertu RCB, który powiadomiłby mieszkańców wschodniej Polski o możliwych zagrożeniach wynikających z tej sytuacji. Pierwsze komunikaty wysłane przez to narzędzie mieszkańcy odebrali dopiero w środowy poranek, gdy ostrzeżono ich przed możliwymi szczątkami dronów i innych obiektów.

Jak ustalił portal niezalezna.pl, alert o zagrożeniu atakiem dronowym nie został przekazany zagrożonym mieszkańcom w nocy, tylko nad ranem przez świadomą decyzję służb. - O sytuacji miała informować Polska Agencja Prasowa, która otrzymała informacje od wojska -  poinformował portal niezalezna.pl rzecznik RCB.

W sobotę ok. godziny 16.30 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało o operowaniu wojskowego lotnictwa ze względu na zagrożenie uderzeniami bezzałogowych statków powietrznych w regionach Ukrainy graniczących z RP.

Około godziny 18.00 pojawił się alert RCB przesłany do odbiorców na terenie kilku powiatów województwa lubelskiego.

"Zagrożenie atakiem z powietrza. Zachowaj szczególną ostrożność. Stosuj się do poleceń służb. Oczekuj dalszych komunikatów" - przekazano. W Świdniku oraz w Chełmie zawyły syreny alarmowe.

O 18.35 DO RSZ przekazało, że operowanie lotnictwa zostało zakończone, a systemy wojskowego powróciły do standardowej działalności operacyjnej. Dziś Dowództwo przekazało, że "przeprowadzone działania nie potwierdziły wskazań naszych systemów, a tym samym naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej".

Pojawiły się głosy, że ten sposób komunikacji był radykalnie inny niż ten sprzed kilku dni, tak samo, jak inne było też samo zagrożenie.

Źródło: niezalezna.pl