List Marka Falenty opisany w "Gazecie Wyborczej" wpłynął do biura prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ale nie nadano mu dalszego biegu - nie było żadnych podstaw, by odnosić się do jego kuriozalnej treści - oświadczyła rzeczniczka PiS Anita Czerwińska.
Dziś "Gazeta Wyborcza" próbowała wywołać sensację i opublikowała list Marka Falenty skierowany do prezesa PiS.
"Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu. Zresztą taka była obietnica panów z CBA"
- takie m.in. zdanie znalazło się w liście opublikowanym przez "GW".
Do sprawy odniosła się rzeczniczka PiS.
"List M.Falenty opisany w dzisiejszej publikacji Gazety Wyborczej wpłynął do biura Prezesa PiS. Listowi nie nadano dalszego biegu. Nie było żadnych podstaw, by odnosić się do jego kuriozalnej treści"
- napisała rzeczniczka PiS w środę na Twitterze.
List M.Falenty opisany w dzisiejszej publikacji @gazeta_wyborcza wpłynął do biura Prezesa PiS. Listowi nie nadano dalszego biegu. Nie było żadnych podstaw, by odnosić się do jego kuriozalnej treści
— Anita Czerwińska rzecznik PiS (@RzecznikPiS) 12 czerwca 2019