Zbigniew Hołdys poszedł do TVN24 i żalił się Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej, że czuje się... śledzony. Przekonywał nawet, że jakiś samochód zajeżdżał mu drogę, gdy jechał na program do telewizji. To jeszcze nie wszystko. Hołdys przyznał, że z rodziną komunikuje się już wykorzystując szyfrowane połączenia.
Rozmowa zaczęła się od przywołania podanej w tonie sensacji informacji portalu OKO.press o tym, jakoby w lipcu ubiegłego roku policjanci ubrani po cywilnemu obserwowali spotkania Hołdysa z działaczami młodzieżówek totalnej opozycji.
Hołdys szybko podzielił się z widzami swoim wrażeniem, że czuje się inwigilowany. Zaczął nawet podawać przykłady rzekomej inwigilacji.
- Może to jest przesada, ale dzisiaj jadąc do pani wyprzedził mnie samochód, przejechał przede mnie i gwałtownie zwolnił... tak jakby nie chciał, żebym ja dalej jechał. I to zrobił trzy czy cztery razy. Ja bym nigdy nie pomyślał o tym, że to jest współczesne SB, myślałbym raczej, że... a może się zaciekawił, że może mnie rozpoznał i tak dalej... ale ta myśl mi zaraz wykryła, że zaraz, może ja nie zdążę... - żalił się artysta zastanawiając się, czy samochód mógł próbować mu utrudniać dojazd do redakcji TVN.
Z Katarzyną Kolenda-Zaleska podzielił się również informacją, że z rodziną i najbliższymi rozmawia już przez szyfrowane komunikatory.
- Ja ze swoją rodziną rozmawiam przez szyfrowane komunikatory- ujawnił Hołdys.
- Może to już przesada - zasugerowała dziennikarka.
- Nie. To nie jest przesada - upierał się Hołdys.
Po chwili muzyk rozwinął myśl:
- Wielokrotnie wymieniając z przyjaciółmi sms-y będę się wahał, czy coś co napisałem nie zostanie użyte przeciwko komuś. Już zaczynam po prostu widzieć to, co widziałem w latach 80-tych czy 70-tych - przekonywał Zbigniew Hołdys.
Hołdys: "Ja ze swoją rodziną rozmawiam przez szyfrowane komunikatory".
— Piotr Lis (@Piotr_Lis_) August 2, 2018
I tym, że jak jeździ do TVN to śledzi go samochód i zjeżdża mu drogę.
Studium przypadku. Ciężkiego. pic.twitter.com/HhpLtGl8bT