Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Hartwich pociesza Scheuring-Wielgus po aferze z psami. Posłanka ujawnia, co jej powiedział

"Moje oświadczenie było rzeczywiście bez sensu" - powiedziała dziś Joanna Scheuring-Wielgus, a to reakcja na skandal, jaki wybuchł po tym, gdy wyszło na jaw, że broniąca praw zwierząt posłanka sama oddała psy do schroniska. Broniła się mówiąc, że zrobiła tak "zamiast przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie". Jak mówi, ze słowami otuchy zadzwonił do niej sam Jakub Hartwich. I powiedział - o... szczekających psach.

Jakub Hartwich i Joanna Scheuring-Wielgus
Jakub Hartwich i Joanna Scheuring-Wielgus
fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

W ostatnim czasie głośno zrobiło się o postawie Joanny Scheuring-Wielgus. Parlamentarzystka partii Teraz, a obecnie kandydatka do Parlamentu Europejskiego z ramienia Wiosny zorganizowała w grudniu ubiegłego roku przed jednym ze schronisk dla zwierząt konferencję prasową, na której stała na stanowisku, że w Sylwestra - ze względu na zwierzęta - nie powinno się używać fajerwerków. Nie dodała jednak, że do tego samego schroniska we Wrocławiu... oddała własne psy. Sprawę ujawnił dziennik "Fakt".

Psy Scheuring-Wielgus wabiły się Czarna i Mamba, a do schroniska w Toruniu trafiły pod koniec 2016 r. Jak podaje Fakt.pl, powołując się na osobę z otoczenia parlamentarzystki, poseł miała "dom z ogrodem, ale nie było jej stać na spłatę kredytu, więc przeprowadziła się do mieszkania". Sama zainteresowana bagatelizuję sprawę, tłumacząc, że "musieliśmy oddać psy, bo mam alergię". "Kundli" – jak je określiła – "nikt ze znajomych nie chciał".

Kiedy o sprawie zrobiło się naprawdę głośno, Scheuring-Wielgus zapowiedziała, że wesprze schronisko finansowo. Ale... tylko wtedy, gdy zostanie wybrana do Parlamentu Europejskiego.

To jednak nie koniec. W specjalnie wydanym oświadczeniu, Scheuring-Wielgus napisała:

„Afera dotyczy tego, że blisko 3 lata temu zamiast przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie - co niestety się zdarza - znalazłam moim ukochanym psiakom Czarnej i Mambie dom w dobrym schronisku dla zwierząt”

To przelało czarę goryczy i sprawiło, że wiele osób do dziś mocno krytykuje parlamentarzystkę. Ona sama dziś rano w Radiu Zet przyznała, że jej oświadczenie "było bez sensu".

"Moje oświadczenie było rzeczywiście bez sensu. Tu przyznaję, nigdy bym już takiego nie napisała. Powiem jeszcze raz. Zależało nam na tym, żeby psy miały nowy dom. Taki znalazły. Zaufaliśmy tej pani, która jakby przeprowadzała procedurę z moim mężem. Cieszę się, że psy znalazły nowy dom i to jest ten dobry finał"

- powiedziała.

Scheuring-Wielgus zdradziła także, kto udzielił jej wsparcia w tej trudnej sytuacji. To Jakub Hartwich - znany z protestów niepełnosprawnych w Sejmie, obecnie radny miejski w Toruniu. Jak zdradziła parlamentarzystka, powiedział jej - "psy szczekają, a karawana jedzie dalej". Zarówno sam Hartwich, jak i jego matka Iwona - ta od słów "to nie jest protest polityczny" - od 2018 roku są asystentami społecznymi Joanny Scheuring-Wielgus.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Joanna Scheuring-Wielgus #Jakub Hartwich

redakcja