- Nie da się tego słuchać i trochę mi wstyd panie senatorze. Powiem panu, że nawet gdyby pani Kieryłło zrywała plakaty, to agresja w stosunku do kobiety jest po prostu hańbą. Naprawdę pan sobie wyobraża, że kobieta która wyszła z synem piętnastoletnim rzuca się na "karczycha" i gryzie go w rękę? Żeby co? Poziom absurdu jest niesamowity - powiedział Adam Borowski do senatora PSL Jana Filipa Libickiego. Do gorącej dyskusji obu panów doszło w programie "Polityczna Kawa" u redaktora Tomasza Sakiewicza w Telewizji Republika.
Przebieg zdarzenia z udziałem mecenas Turczynowicz-Kieryłło przedstawił prowadzący program red. Tomasz Sakiewicz. Zgodnie z jego informacjami mecenas późno skończyła pracę i po niej postanowiła wyprowadzić psy na spacer. Na spacer wybrał się z nią piętnastoletni syn, który został zaatakowany przez potężnie zbudowanego mężczyznę. Znany hejter rzucił się na chłopca pod pretekstem złamania ciszy wyborczej. Broniącą syna kobietę zaczął dusić napastnik, którego w samoobronie ugryzła pani mecenas. To wydarzenie zostało zupełnie inaczej przedstawione w niektórych mediach.
To samo, co w środowiskach szowinistycznych wśród ofiar gwałtu - napada ją gazeta Michnika i oskarża ją, że pogryzła człowieka, który sobie chodził i zauważył naruszenie ciszy wyborczej
- powiedział redaktor Sakiewicz, zaznaczając, że zrobiło się z tego akt polityczny.
Prowadzący zaapelował o potępienie samego faktu bicia kobiety oraz tego wydarzenia.
Z całą pewnością w naszej kulturze zarówno kobiety, jak i dzieci podlegają szczególnej ochronie, bo są słabsi. To jest naturalne, że tak właśnie trzeba podchodzić. Nic nie uzasadnia ataku na kobietę, żadne względy. Brońmy tych fundamentów, bo to są fundamenty naszej cywilizacji
- powiedział wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Gryglas.
Niespodziewanie, już w kolejnej wypowiedzi zrobiło się gorąco, gdy wypowiadał się senator Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jan Filip Libicki.
Jeżeli rzeczywiście ta sytuacja wyglądała, jak pan ją opisał, to taką sytuację należy potępić. Natomiast jak na razie - przynajmniej w momencie, w jakim wchodziłem do tego studia - moja wiedza na ten temat była następująca. Najpierw był artykuł w Gazecie Wyborczej, który to opisał. Potem było stanowisko pani Turczynowicz-Kieryłło, a potem widziałem (...) wpis tego pana, który mówi, że jest zapis monitoringu, w którego jest posiadaniu i może ten zapis udostępnić. W tym wpisie było napisane, że prokuratura nie chciała skorzystać z tego dowodu
- powiedział Libicki.
Ja nie wiem, czy to jest prawda czy nie, taki wpis widziałem. W związku z tym, pani mecenas Turczynowicz-Kieryłło ma bardzo prostą drogę - niech wytoczy proces Gazecie Wyborczej. Gazeta Wyborcza jest dużym profesjonalnym dziennikiem i jeżeli pani Turczynowicz-Kieryłło wytoczy taki proces i go wygra. Jeśli rzeczywiście okaże się, że było tak, jak pan redaktor mówi, to ja to wtedy potępię
- dodał.
Libicki zaznaczył, że nie jest to wygodna sytuacja dla prezydenta Dudy. "Ja nie jadłem ośmiorniczek, a będąc wtedy w Platformie, też poniosłem konsekwencje ośmiorniczek".
Nie da się tego słuchać i trochę mi wstyd panie senatorze. Powiem panu, że nawet gdyby pani Kieryłło zrywała plakaty, to agresja w stosunku do kobiety jest po prostu hańbą. Naprawdę pan sobie wyobraża, że kobieta która wyszła z synem piętnastoletnim rzuca się na "karczycha" i gryzie go w rękę? Żeby co? Poziom absurdu jest niesamowity. Nawet gdyby syn pani mecenas zrywał plakaty, to taki hejter, który ma metr dziewięćdziesiąt rzuca się na syna... Pan to może w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać? Niechże pan zachowa elementarny zdrowy rozsądek
- ripostował Adam Borowski.