Kamil był jedynakiem. Miał bardzo bliskie relacje z rodzicami i babcią. Chłopak uczył się w Liceum Ogólnokształcącym w Białej Podlaskiej. Był lubiany w szkole, a wśród rówieśników i nauczycieli uchodził za pomocnego i miłego. Dobrze się uczył i nie sprawiał problemów.
Do szkoły z nim chodziła o rok starsza Zuzanna. Kamil był zafascynowany dziewczyną. Nastolatka była pewna siebie, stanowcza, na innych patrzyła z góry. Choć dobrze się uczyła, to nie miała przychylnej opinii wśród większości znajomych.
Zuzannę od dziecka wychowywali dziadkowie. Nie miała relacji z ojcem. Jej matka z kolei była zajęta rozwojem osobistym. Razem zamieszkały, dopiero gdy dziewczyna była w szóstej klasie szkoły podstawowej - do tego czasu dziewczyną opiekowała się babcia.
Pasją nastolatki była poezja. Czas wolny spędzała na pisaniu wierszy, które publikowała na Facebook-owym profilu. Na 18.urodziny matka, jako prezent, umożliwiła jej wydanie tomiku wierszy.
Zły wpływ Zuzanny
Latem 2014 roku Zuzanna i Kamil spotykali się regularnie, jako para. Głównie u dziewczyny, która w domu często bywała sama. Z czasem zaczęli adekwatnie regularnie wagarować, przez co ich wyniki w nauce gwałtownie spadły. Problemy dziewczyny były na tyle duże, że została przeniesiona do innej szkoły. Jej nowa placówka mieściła się jednak niedaleko poprzedniej. Nie wpłynęło to więc w żaden sposób na relacje tej dwójki.
Ich związek odbił się nie tylko na ocenach. Z czasem znajomi Kamila zaczęli zauważać, że chłopak się zmienia. Ubierał się i zachowywał podobnie do Zuzanny. Stał się trudny do zniesienia. Ostatecznie koledzy urwali z nim kontakt.
Negatywne zmiany dostrzegali także jego rodzice. Przez znajomość z Zuzanną zrobił się bardziej arogancki. Dodając to do coraz częstszych wagarów, uznali, że dziewczyna ściąga go na złą drogę i stanowczo sprzeciwili się tej relacji. Z czasem ich negatywne podejście przybierało na sile. Nastolatkom się to nie podobało.
Pod koniec roku postanowili "coś" z tym zrobić. Na plan, jak to rozwiązać wpadła Zuzanna. Kamil z początku myślał, że dziewczyna żartuje. Po pewnym czasie jednak dał się namówić.
Wieczór poetycki
13 rudnia w Krakowie odbywał się wieczór literacki. Udział w wydarzeniu brali czytelnicy oraz autorzy tekstów. Jako przedstawicielka tych drugich, na miejsce udać się miała Zuzanna. Nastolatka poinformowała o tym swoją matkę, a Kamil - który miał towarzyszyć dziewczynie - powiedział o wyjeździe rodzicom.
W dostaniu się do stolicy Małopolski nastolatkom pomagał znajomy, Marcin. Go oraz jego dziewczynę Lindę para z Lubelszczyzny poznała kilka miesięcy wcześniej na festiwalu muzycznym. Choć po imprezie ich kontakt nie był szczególnie dobry, to poproszony o pomoc 19-letni student z Poznania, postanowił pomóc. Za opłatą - kilku tysięcy złotych.
Marcin Zuzannę i Kamila odebrał z Warszawy 12 grudnia. Para przed przyjazdem znajomego udała się jeszcze na zakupy do Złotych Tarasów. Gdy w końcu spotkali poznaniaka, okazało się, że na wyjazd zabrał on swoją dziewczynę. Cała czwórka ruszyła w stronę Krakowa.
Tuż przed dotarciem do celu Kamil napisał do matki SMS-a o treści "Już prawie jesteśmy w Krakowie". Chwilę później pojawił się problem. Zuzanna powiedziała, że zapomniała z domu laptopa. Dziewczyna nalegała, aby Marcin zawrócił i udał się do Rakowisk. Kierowca patrząc na trasę, jaką miałby pokonać nie był zadowolony z tego powodu. W końcu jednak przekonały go pieniądze. Zuzanna powiedziała, że jeśli się zgodzi, to dostanie 10 tysięcy złotych.
Do wsi w województwie lubelskim czwórka nastolatków dotarła w nocy. Zuzanna poinstruowała Marcina, gdzie może zaparkować i wyszła z samochodu. Oprócz niej drzwi za sobą zamknął również Kamil. Tej dwójce nie chodziło o żadnego laptopa, a o realizację planu, który miał im pomóc "uwolnić się" od rodziny chłopaka.
Morderstwo w Rakowiskach
Zuzanna i Kamil lubili thrillery. Szczególnie do ich przypadły im filmy "Urodzeni mordercy" oraz "American Psycho", które poruszały wątki przypadkowych morderstw. Zakupy w Złotych Tarasach nie były "przy okazji". Para - wzorując się na wspomnianych produkcjach - wiedziała, że do zabójstwa potrzebuje sprzętu. A mieli właśnie zamiar zabić.
Z samochodu Marcina zabrali ze sobą plecak. W nim mieli noże i ubrania na zmianę. Po przebraniu się poszli pod dom Kamila, w którym spodziewali się jego rodziców. Chłopak otworzył drzwi swoim kluczem. Po wyprowadzeniu szczekającego psa para udała się do sypialni. Rodzice chłopaka - Jerzy i Agnieszka - spali. Byli pewni, że ich syn jest w Krakowie.
Kamil ustał z jednej strony łózka, a Zuzanna z drugiej. Następnie chłopak odliczył do trzech i na sygnał oboje zaczęli atak. Padły pierwsze ciosy, doszło do szamotaniny. W pewnym momencie Jerzy wyrwał nóż Zuzannie, wtedy doskoczył do niego Kamil, który dźgnął kilkukrotnie ojca w plecy. W trwającym zamieszaniu Agnieszka z krzykiem zaczęła biec w stronę drzwi wejściowych. Chłopak dogonił ją jednak i zadał cios, a następnie poderżnął matce gardło. Masakra trwała około godziny.
Niespodziewany wspólnik
Czekający w samochodzie Marcin i Linda nie mieli pojęcia o tym, co dzieje się w pobliskim domu. Stali się niecierpliwili. W końcu postanowili odjechać.
Odebrali telefon od Zuzanny, która nakłoniła ich do powrotu. Para morderców wsiadła do samochodu, wcześniej zostawiając rzeczy związane z zabójstwem w bagażniku. Ponownie ruszyli w stronę Krakowa.
Po drodze zatrzymali się na stacji benzynowej. To wtedy Marcin w bagażniku miał zauważyć zakrwawione ubrania i noże. Chłopak nie poruszył tematu od razu, a dopiero na kolejnym postoju. Zuzanna o wszystkim mu opowiedziała. Ze szczegółami. Marcin był zły, że "wrobiono go" w coś takiego. Nie powiadomił jednak policji. Zamiast tego zażądał 100 tysięcy złotych. Zuzanna się zgodziła. Spodziewała się, że z polisy po rodzicach Kamila i sprzedaży ich majątku pieniędzy będzie miała o wiele więcej.
W końcu dojechali do Krakowa. Marcin zostawił Zuzannę i Kamila u ich znajomej, a razem z Lindą udał się w kierunku Poznania. Zabrał ze sobą zakrwawione ubrania i noże.
Błyskawiczne działanie policji
W tym czasie policjanci prześwietlili już Kamila i jego partnerkę. Wyszło wtedy na jaw, że Zuzanna w 2013 roku została oskarżona o obcowanie z osobą poniżej 15 roku życia. Śledztwo w tej sprawie zostało jednak umorzone.
Na podstawie logowań z telefonów, mundurowi ustalili także, że urządzenie jednego z nastolatków znajdowało się w okolicy domu, w którym doszło do morderstwa - prawdopodobnie w chwili zabójstwa.
Para z Lubelszczyzny została zatrzyma kilka godzin później. W mieszkaniu koleżanki z Krakowa.
W trakcie morderstwa byli poczytalni
Początkowo Kamil nie przyznawał się do udziału w zabójstwie. Zuzanna z kolei od razu powiedziała wszystko. W końcu i chłopak się złamał. Ich proces zakończył się w grudniu 2015 roku. Biegli stwierdzili, że oboje byli w pełni poczytalni. Zabójcy usłyszeli wyrok 25 lat pozbawienia wolności.
Skazani zostali także Marcin i Linda. Za utrudnianie postępowania karnego i zacieranie śladów przestępstwa sąd wymierzył im karę odpowiednio roku oraz ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Morderstwem w Rakowiskach żyły lokalne, ale i ogólnopolskie media. W sieci wciąż dostępne są materiały związane z zbrodnią - pierwsze relacje spod domu Jerzego i Agnieszki, ujęcia z wizji lokalnej, czy w końcu zeznania w trakcie procesu.
Co ciekawe, zachował się także Facebook-owy profil, na którym Zuzanna publikowała swoje wiersze pod pseudonimem "Maria Goniewicz". Widać na nim, że już od 11 grudnia przygotowywała alibi, informując o swojej rzekomej obecności w Krakowie.
26 października 2014 roku zamieściła tam grafikę instruującą, jak atakować nożem. Warto zauważyć, że to właśnie na jesieni para z Lubelszczyzny miała wpaść na plan "pozbycia się" rodziców Kamila.
Więcej kryminalnych historii poniżej:
- Zabił i poćwiartował ciało, bo chciał „pozbyć się ludzkich słabości”. Nie krył, że zrobiłby to ponownie
- Porwanie, które wstrząsnęło Polską. Córka milionera przepadła bez śladu
- Chciał spłacić długi i zacząć życie od nowa. Psychopata podpalił dom i zabił swoją rodzinę
- Morderstwo w bunkrze w Rudzie Śląskiej. Zabili przyjaciół, bo wierzyli, że „szatan to doceni”
- Brutalne morderstwo z powodu „braku miłości”. Kulisy śmierci pracownicy TVP szokują