Dorota Wysocka-Schnepf (TVP w likwidacji) wdała się w słowną przepychankę z posłem na Sejm RP, który zwrócił uwagę na to, że jej mąż nie jest formalnie ambasadorem RP, bo nie ma nominacji prezydenta.
Pracownica TVP w odpowiedzi stwierdziła, że "pan dr Schnepf" - jak określiła męża - jest ambasadorem tytularnym i posiada order od króla Hiszpanii. - Pan Fogiel marzy o takich tytułach. Marzyć może -odpowiedziała zaczepnie posłowi Prawa i Sprawiedliwości.
Gdy dyskusja zeszła na teścia Wysockiej-Schnepf, Maksymiliana Sznepfa, dosadnie uciął ją Cezary Gmyz:
Wymianę zdań przywołał dziś prof. Sławomir Cenckiewicz, publikując kilka faktów historycznych.
„Nikt z nas przodków, a nawet teściów :) nie wybiera. Coś o tym wiem… mając za przodka bandytę z UB - Mieczysława Cenckiewicza, którego sam ujawniłem, nie znając go wcześniej” - rozpoczyna wpis.
„Ale do głowy by mi nie przyszło, bym miał bronić przodka używając przy tym argumentacji związanej z jego udziałem w wojnie z Niemcami i odznaczeniami komunistycznymi to potwierdzającymi”
- pisze Cenckiewicz.
Wprost stawia między innymi, że:
- „Sznepf rozkazem dowódcy I Białoruskiego Frontu Armii Sowieckiej nr 666 (tak!) z 18 lutego 1945 r. otrzymał Order Wojny Ojczyźnianej II Stopnia”;
- „będąc już pełnym pułkownikiem LWP, służąc w Zarządzie II, Sznepf dalej paradował z orderem sowieckim”;
- „był odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, jaki Bolesław Bierut i Michał Żymierski przyznali kpt. Schnepfowi Marianowi (tak napisano w postanowieniu) w dniu 16 kwietnia 1947 r. […] za walkę z „bandami” podziemia po 1945 r.”.