Podczas dzisiejszej debaty plenarnej w Sejmie nad wnioskiem Koalicji Obywatelskiej o odwołanie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, z ramienia tego ugrupowania głos zabrał jego lider - Borys Budka. Polityk obwiniał wicepremiera Kaczyńskiego m.in. o tzw. Strajki Kobiet czy „zszarganie opinii Polski”, odnosząc się do groźby weta ws. budżetu UE.
- Do końca listopada zmarło o 47 tysięcy osób więcej, niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. To tak, jakby z mapy Polski zniknął Ełk czy Pruszków. To osobiście obciąża pana, panie wicepremierze Kaczyński - wypalił Budka. Argumentując tezę wskazał, że „wicepremier Kaczyński jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Polaków”.
- Na pana sumieniu są tysiące zwolnionych pracowników, bo -zamiast pomagać firmom, zajął się pan partyjnymi gierkami
- mówił dalej Budka, nie wspominając słowem o uruchomionych Tarczach Antykryzysowych, Finansowych czy niskiej stopie bezrobocia.
Lider Koalicji Obywatelskiej przekonywał, że „urządzone w Polsce piekło kobiet rozpętano wyłącznie po to, by przykryć nieudolność walki z epidemią”. Nie ustając w radykalnym tonie, strajki kobiet Budka określił jako „rekonstrukcję stanu wojennego”.
Polityk KO za brak porozumienia ws. budżetu UE oraz Funduszu Odbudowy obwniił także Jarosława Kaczyńskiego. - Nawet to skłócanie było pod publiczkę. Tygodniu szargania wizerunku Polski będzie się ciągnęło przez lata - grzmiał Budka.
Lider Platformy z żalem przyznał, że „niepotrzebnie politycy opozycji dali sobie przyprawić gębę totalnej opozycji”.
- mówił Budka, na co większość obecnych na sali plenarnej posłów zareagowało śmiechem.
Sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych i Administracji zajmowała się w środę wnioskiem Koalicji Obywatelskiej o odwołanie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który odpowiada w rządzie za bezpieczeństwo. Za pozytywnym zaopiniowaniem wniosku zagłosowało 14 posłów, 20 było przeciw.
Wniosek KO, pod którym podpisali się także posłowie Lewicy, to pokłosie wydarzeń podczas protestu Strajku Kobiet 18 listopada. Policja użyła wówczas gazu pieprzowego wobec demonstrantów, m.in. wobec posłanki Lewicy Magdaleny Biejat. Wśród interweniującej policji byli m.in. nieumundurowani funkcjonariusze, uzbrojeni w pałki teleskopowe.
Lider PO Borys Budka, prezentując w listopadzie wniosek KO, zarzucił mu popełnienie "pięciu grzechów": doprowadzenie do "gwałtownego pogorszenia się bezpieczeństwa Polek i Polaków", "nieprzewidywalność", "zniszczenie instytucji państwowych", "pięć lat wyprowadzania Polski z UE" oraz "dzielenie i skłócenie Polaków". "Przyszłość Polski, rozwój Polski, uzależniony jest od tego, czy Kaczyński straci władzę" - mówił szef PO.
Zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel ocenił w rozmowie z PAP, że wniosek o odwołanie wicepremiera Kaczyńskiego jest kuriozalny. Jak mówił, "opozycja próbuje zrzucić na Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialność za działania swoje lub swoich sojuszników". Według Fogla wniosek wpisuje się w całą serię podobnych wniosków o wotum nieufności wobec poszczególnych członków rządu. "Wszystkie te wnioski są czysto polityczną zagrywką, mającą na celu zwiększenie emocji społecznych i politycznych" - podkreślił polityk PiS.