Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Czystki za wszelką cenę - minister działa wbrew opinii sędziów. Na dodatek resort Żurka manipuluje faktami!

„Uważam, że są to czynności contra legem (poza prawem)” - tak w rozmowie z Niezalezna.pl sędzia Mirosław Baranowski, dotychczasowy prezes Sądu Okręgowego w Zamościu, komentuje decyzję Waldemara Żurka o odwołaniu 25 prezesów i wiceprezesów sądów. Odniósł się również do działań resortu sprawiedliwości, które wydało komunikat zawierający manipulację. Przede wszystkim jednak zwraca uwagą na skutki w okręgu zamojski. "Te sądy zostały sparaliżowane” - stwierdził. Sytuacja poważna, bo chodzi przecież o region graniczący z Ukrainą.

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek odwołał 25 prezesów i wiceprezesów sądów mimo negatywnej opinii kolegiów na jego wnioski. Sprawa wywołała poruszenie środowiska prawniczego.

W gronie odwołanych znalazł się sędzia Mirosław Baranowski, dotychczasowy prezes Sądu Okręgowego w Zamościu. W rozmowie z Niezalezna.pl jednoznacznie ocenił zaistniałą sytuację: „Uważam, że są to czynności contra legem” (poza prawem – dop. red.). 

Manipulacja resortu

W komunikacie Ministerstwa Sprawiedliwości pada stwierdzenie: „negatywne opinie kolegiów sądów, na które powoływali się odwołani prezesi i wiceprezesi, pochodziły z organów ukształtowanych na podstawie przepisów ograniczających samorządność sędziowską, przy czym członków tych kolegiów w przeważającej części powołał były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro”. 

W przypadku okręgu zamojskiego to manipulacja. Sędzia Baranowski zwraca bowiem uwagę, że zawieszono prezesów i wiceprezesów kilku sądów; nie tylko okręgowego, ale również rejonowego w Zamościu, Krasnymstawie, Hrubieszowie, Tomaszowie Lubelskim. 

„Dlatego członkami kolegium, które negatywnie wypowiedziało się co do wniosku ministra, a reprezentującymi te sądy, byli najstarsi służbą sędziowie, przewodniczący wydziałów”

– podkreślił. – „Według mnie, najbardziej samorządowy organ przedstawicieli stanu sędziowskiego. Nawet zgromadzenie ogólne wszystkich sędziów nie jest tak samorządowe, jak właśnie kolegium zebrane z najstarszych służbą sędziów”.

Co kluczowe, niemających nic wspólnego ani z procedurą konkursową przed KRS po 2017 r., ani z awansami za czasów ministra Zbigniewa Ziobro. Dlatego ta sytuacja zadaje kłam teoriom Żurka i podległych mu urzędników. 

„To zostało w sposób oczywisty zmanipulowane” – stwierdził sędzia Baranowski. – „A jeśli chodzi o moją osobę, mam 40 lat służby za stołem sędziowskim. Podejrzewam, że około 10 lat, może nawet więcej, niż pan minister. Jak więc można czynić zarzut, że awansował sędzia z takim stażem zawodowym”.

Co szczególnie bulwersuje, Żurek zdecydował o odwołaniu Baranowskiego, choć sędzia przebywa na urlopie wzięty ze względu na problemy zdrowotne! I minister o tym doskonale wiedział.

Paraliż sądownictwa

W skali kraju odwołano 25 prezesów i wiceprezesów, a wśród nich 10 jest z okręgu zamojskiego. Jak to wpłynie na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości na tamtym terenie?

„Te sądy zostały sparaliżowane” – uważa nasz rozmówca. Co dalej? „Nikt tego nie wie. Komisarza ludowego pan minister przywiezie w teczce?” – stwierdził.

Ustawa o ustroju sądów powszechnych wskazuje, że w takich przypadkach sądami powinni kierować najstarsi służbą przewodniczący wydziału. „I oni właśnie wchodzili w skład kolegium, którego stanowisko minister Żurek podważył” – tłumaczy sędzia Baranowski. - „Prawnie rzecz ujmując, minister powinien te osoby wskazać do zawiadywania sądem na czas przejściowy. Nie ma innego rozwiązania, choć jak chciałby z nimi współpracować, skoro właśnie publicznie zakwestionował ich opinię?”.

Co dalej?

Na razie brak kandydatów na miejsce odwołanych osób, ale jeśli się pojawią, to powinni zostać zaopiniowani przez… kolegium! Czyli znowu gremium, które Żurek zlekceważył. „Bałagan totalny. Jak wspomniałem, pracuję 40 lat w zawodzie, ale takiego jeszcze nie widziałem” – stwierdził s. Baranowski

Równocześnie zwraca uwagę na inne niebezpieczeństwo.

„Chodzi przecież o okręg, który bezpośrednio graniczy z Ukrainą, np. Hrubieszów, czy Tomaszów Lubelski. Przecież w tamtejszych sądach jest ogrom pracy, orzekania w sprawach różnego rodzaju, nie tylko kryminalnych, jak przemyt. Wydziały rodzinne zajmują się pilnymi sprawami życiowymi, które nie mogą czekać. Zwłaszcza dotyczącymi dzieci, także takich, które straciły rodziców na wojnie”

– akcentuje sędzia Baranowski.

Źródło: niezalezna.pl