Michał Rachoń przez dłuższy czas rozmowy próbował uzyskać od Dariusza Jońskiego odpowiedź na pytanie "czy protesty, które odbywały się w Polsce, zwiększają czy zmniejszają mobilność społeczną". Polityk starał się jednak cały czas zmieniać tematy rozmowy.
- Każdy z protestantów zdaje sobie sprawę z tego, czym jest koronawirus, ale został sprowokowany przez panią Przyłębską i tzw. Trybunał Konstytucyjny. Myślę, że te setki tysięcy kobiet nie chciały wychodzić, ale zostały zmuszone do walki o swoje prawa - przekonywał.
Pytanie to zostało kilkukrotnie zadane przez prowadzącego, ale Joński konsekwentnie unikał odpowiedzi twierdząc, że winę za to ponosi Jarosław Kaczyński. - Za to odpowiadają ci, którzy wyprowadzili te kobiety na ulice - mówił.
- Mam świadomość do czego doprowadziły rządy PiS. Do wyjścia ludzi na ulicę wtedy, kiedy nie powinni oni wychodzić. Wyszli walczyć o swoje prawa
- mówił poseł Inicjatywy Polskiej.
Michał Rachoń zauważył, że skoro jest taka świadomość, to może jego rozmówca jako odpowiedzialny polityk powinien zaapelować do ludzi, żeby ci nie wychodzili na ulice.
- Tu nie chodzi o politykę. To nie było kierowane przez polityków. Kobiety wyszły same walczyć o swoje prawa. Przecież pan jest inteligentny, pan wie dlaczego kobiety wyszły na ulice i to nie było kierowane przez polityków
- stwierdził Joński.
- Tak wiem, z jakiego powodu i też wiem z jakiego powodu panie pośle, pan mówi to co mówi, ja sobie zdaję z tego sprawę i myślę, że wszyscy sobie zdają z tego sprawę. 11 listopada brałem udział w praktycznie wszystkich marszach niepodległości. W tym roku też chciałbym iść, ale nie pójdę - zauważył redaktor prowadzący.
- Co innego jest manifestować podczas święta, a co innego jest protestować przeciwko temu, co rząd chce zrobić. Gdyby pan zaprosił tu kobiety, to by pan zrozumiał, dlaczego kobiety wyszły na ulice. Ktoś w czasie pandemii, chciał im odebrać po prostu ich prawa i dlatego wyszły. One po prostu walczą o swoje prawa
- mówił poseł Inicjatywy Polskiej.