W obliczu największego od lat kryzysu w rolnictwie plantatorzy stają przed tragicznym wyborem: zaorać uprawy albo szukać ratunku w desperackich rozwiązaniach. Coraz popularniejsze stają się tzw. samozbiory, podczas których ludzie z miast sami zbierają dla siebie warzywa, płacąc rolnikowi symboliczną kwotę. Choć te akcje często kończą się sukcesem i pokazują solidarność społeczną, są jedynie doraźną pomocą, a nie systemowym rozwiązaniem. "Dziękujemy za tak liczne przybycie, za każde miłe słowo, za każdy uśmiech i wsparcie" – mówiła po jednej z takich akcji pani Karolina Pyrda spod Lublina. Jednak wielu rolników, nie widząc innej możliwości, poddaje się i niszczy owoce swojej ciężkiej pracy. Wstrząsające nagranie rolnika z województwa świętokrzyskiego, który zmełł i zostawił na polu 500 ton kapusty, obejrzało ponad 200 tysięcy widzów.
Skąd tak niskie ceny i dramatyczna sytuacja na rynku? "Wiele osób wskazuje na rzecz oczywistą – import z zagranicy" – czytamy w artykule. Przykładem jest rynek papryki, na który trafiło ponad 62 tys. ton tego warzywa z importu, o wartości ponad 580 mln zł. Minister rolnictwa, Stefan Krajewski, tłumaczy sytuację "klęską urodzaju" i zasadami jednolitego rynku UE, które nie pozwalają na całkowite blokowanie importu. Jednak byli przedstawiciele rządu nie mają wątpliwości, że sytuację pogarszają fatalne decyzje strategiczne na poziomie unijnym. "Rząd odpuścił sprawę Mercosur, zgodził się na nową i niekorzystną umowę z Ukrainą, która obowiązuje od lipca, a także na nowy WPR, który jest niekorzystny dla rolnictwa. W zamian za to minister Krajewski organizuje sobie dożynki. Bal na Titanicu trwa" – gorzko komentuje Krzysztof Ciecióra, były wiceminister rolnictwa. Zwiększone kontyngenty na żywność z Ukrainy powodują dalszą presję na rynek. Jak wylicza europoseł Waldemar Buda, wzrosty kontyngentów sięgają od 20% do nawet 480%, obejmując miód (wzrost o 483%), cukier (o 400%) czy mięso drobiowe (o 33%).
Narastająca frustracja i poczucie beznadziei na wsi prowadzą do coraz ostrzejszej krytyki resortu rolnictwa. Co ciekawe, do grona krytyków dołączył niedawny wiceminister, Michał Kołodziejczak. "Od prawie dwóch lat resortem rolnictwa rządzi Polskie Stronnictwo Ludowe. Przerzucanie odpowiedzialności na tych, którzy rządzili wcześniej, dla mnie jako dla rolnika, jest zrzucaniem z siebie odpowiedzialności. Taki gest Piłata nie przystoi" – powiedział "Faktowi". Zdaniem byłego ministra rolnictwa Roberta Telusa sytuacja jest tragiczna, a proponowane przez rząd rozwiązania są niewystarczające. "Dzisiaj nie ma żadnej gałęzi rolnictwa, która dobrze by się miała i zapewniała stabilne dochody" – stwierdza.
Więcej na temat dramatycznej sytuacji polskiej wsi przeczytasz w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska"
#GazetaPolska | ZABRAĆ POLSKIE ZŁOTO, ZNISZCZYĆ POLSKĄ GOSPODARKĘ❗️
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) October 15, 2025
Zobacz co przygotowaliśmy w tym tygodniu » https://t.co/OnIeddfVvX
Prenumeruj » https://t.co/4iBN2D7fFX pic.twitter.com/jHaLvi2VJp
 
                        
        
        
        
         
                         
                         
                         
             
             
             
             
             
             
            