Autor książki „Trąd w Pałacu Nauki” podkreśla, że nawet słuszne reformy nie będą na uniwersytetach zbyt skuteczne, bo niewłaściwy jest ich fundament:
- Jeśli się tworzy jakąś konstrukcję, to trzeba najpierw zbadać podłoże, nie można budować na bagnie czy na osuwisku. I nie ma co wtedy zajmować się naprawą wyższych ścian, łazienek czy przedpokoju, bo wcześniej czy później wszystko się zawali. Te filary, które mają w Polsce naukę trzymać, są źle osadzone.
Lata komunizmu i III RP stworzyły ten model akademickich konformistów:
- To są ludzie bez charakteru. Ludzie nauki uformowani w II RP byli zupełnie inni mentalnie, to było odczuwalne jeszcze w początkach PRL. Współpracownikiem Einsteina był Leopold Infeld, naukowiec lewicujący, który zakładał różne instytucje naukowe w czasach stalinowskich. Był ateistą pochodzenia żydowskiego. Wtedy na uniwersytetach duże znaczenie mieli młodzi działacze, często studenci, w czerwonych krawatach. Kiedy jeden z tych młodych aktywistów przyszedł do niego i powiedział, że pewna pani nie może zostać asystentką, bo potajemnie chodzi do kościoła, to go wyrzucił za drzwi. Mimo, że sam był ateistą. Chciałbym dziś zobaczyć taki przypadek na polskich uczelniach.
Książkę „Trąd w Pałacu Nauki” można kupić w internetowym Sklepie Gazety Polskiej.
Mocna rozmowa o tematach tabu na polskich uniwersytetach poniżej:
