- Nie nazwałem europosłanki PO Róży Thun \"szmalcownikiem\"; nie mogę przepraszać za słowa, których nie wypowiedziałem, porównałem negatywne postawy w polskiej historii - podkreślił w Polsat News wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki.
W czwartek w Strasburgu planowane jest posiedzenie konferencji przewodniczących Parlamentu Europejskiego, na którym będzie omawiany wniosek przewodniczących czterech grup politycznych w sprawie R. Czarneckiego. Liderzy frakcji reprezentujących większość europosłów chcą procedury, która może zakończyć się odwołaniem polityka PiS z funkcji wiceszefa PE za jego słowa o Thun.
Czarnecki zapewnił, że "oceniał, ocenia i będzie dalej negatywnie oceniał" polityków, którzy "atakują nasz kraj na arenie międzynarodowej". Dodał, że lojalność wobec Polski i utrata stanowiska ma dla niego większą wartość, niż zachowanie stanowiska przy zaprzeczeniu swoim poglądom.
"Uważam tą całą sytuację za pewną burzę medialną, polityczną, która nie odnosi się do tego, co powiedziałem, tylko odnosi się do wyobrażeń o tym co powiedziałem" - mówił europoseł PiS.
Jego zdaniem, czwartkowa konferencja w jego sprawie, to "dalszy ciąg walki z Polską".
"Te same środowiska, ci sami politycy, którzy inspirowali i głosowali za antypolską rezolucją (dot. uruchomienia wobec Polski art. 7 traktatu UE) w listopadzie zeszłego roku, dzisiaj atakują mnie, jako polskiego wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego" - podkreślił Czarnecki.
Czarnecki powiedział, że "nie może przepraszać za słowa, których nie wypowiedział".
"Porównałem negatywne zjawiska, negatywne postawy w polskiej historii" - wyjaśnił.
- Na pewno nie nazwałem "szmalcownikiem" pani poseł z Platformy. Natomiast nie wycofuję się ze swoich słów, czy też oceny, skrajnie negatywnej w stosunku do tych ludzi, środowisk politycznych, które na przestrzeni polskich dziejów zwracały się do obcych tronów, obcych monarchów, do obcej władzy, aby ta władza interweniowała w Polsce - oświadczył europoseł PiS.