Ukraińcy obawiają się, czy Zachód będzie konsekwentny w pomocy dla walczącego Kijowa. W tym kontekście jako kluczowe wymienia się wybory prezydenckie w 2024 r. w Stanach Zjednoczonych - pisze Tomasz Teluk w "Gazecie Polskiej Codziennie".
W kuluarach tegorocznego Forum Ekonomicznego w Karpaczu, podczas obrad związanych z kwestiami bezpieczeństwa, wśród Ukraińców czuć było obawy, że ewentualne zwycięstwo republikanów zatrzyma hojność amerykańskiej administracji.
Ukraińscy decydenci nie ukrywają, że rozpoczęli swój lobbing także w otoczeniu republikańskim, na wypadek gdyby okazało się, że w Białym Domu znów zasiądzie republikanin.
A może nim być ponownie nieprzewidywalny Donald Trump, który mimo kłopotów prawnych według sondaży ma wciąż dominującą pozycję, jeśli chodzi o nominację Partii Republikańskiej jego kandydatury w wyborach prezydenckich.
Już dziś ponad połowa Amerykanów jest przeciwna zatwierdzeniu przez Kongres dalszej pomocy Ukrainie. Wśród republikanów ten odsetek wynosi aż 71 proc. W ostatnich dniach o kolejnym pakiecie wsparcia dla Ukrainy, wynoszącym ponad 1 mld dol., poinformował sekretarz stanu Antony Blinken oraz Departament Obrony USA. Dziś nie tylko dla Ukraińców jest jasne, że kolejne takie pakiety wsparcia są niezbędne.