Chociaż oficjalnie inflacja nie sięga dwucyfrowych poziomów, to dla klientów sklepów nie ma to większego znaczenia. Bo w praktyce, jak wynika z najnowszych danych UCE Research i Hiper-Com Poland, ceny podstawowych produktów wciąż rosną. I to znacznie szybciej niż przewidywali ekonomiści.
W czerwcu 2025 średni wzrost cen detalicznych wyniósł 5,8% w ujęciu rocznym. Co gorsze, to trzeci miesiąc z rzędu, kiedy dynamika cen przyspiesza, a nie maleje.
Te produkty zdrożały najwięcej
Najbardziej odczuwalne dla portfeli Polaków są wzrosty w kategoriach, które dotąd uchodziły za relatywnie stabilne. Słodycze i desery zdrożały aż o 16,1 proc., tłuszcze roślinne i masło o 15,7 proc., a używki, jak kawa, herbata i alkohol o blisko 15 proc.. To właśnie te drobne przyjemności, które jeszcze niedawno były traktowane jako nieodzowny element codzienności, stają się dziś dla wielu towarem luksusowym.
Na liście drożyzny znalazły się również owoce (wzrost o 11,5 proc.) i napoje bezalkoholowe (10,7 proc.). Wiele rodzin musi zmieniać nawyki zakupowe. Polacy ograniczają zakupy „na zapas”, rezygnują z markowych produktów i coraz częściej sięgają po tańsze zamienniki.
Dlaczego ceny rosną?
Co stoi za tą kolejną falą podwyżek? Przyczyn jest kilka. Wszystkie są mocno zakorzenione w realiach gospodarczych. Wysokie ceny energii i paliw wciąż przekładają się na koszty transportu i produkcji. Do tego dochodzi presja płacowa. Rosnące wynagrodzenia w handlu i przemyśle spożywczym wymuszają korekty cen. Nie bez znaczenia jest też niestabilność rynków surowców, w szczególności mleka, zbóż i olejów roślinnych.
To nie koniec fatalnych informacji. Bardzo niepokojące są prognozy na drugą połowę roku. Ekonomiści z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa ostrzegają, że dalsze podwyżki mogą objąć mięso, nabiał i wyroby mleczne, czyli kategorie, które dotąd broniły się przed dużymi wzrostami. Jeśli te prognozy się sprawdzą, przeciętna polska rodzina może odczuć kolejny skokowy wzrost wydatków na żywność już od jesieni.
Znacząco spada konsumpcja
Równolegle widać zmianę zachowania konsumentów. Badania wskazują, że aż 62 proc. Polaków deklaruje robienie zakupów w oparciu o promocje, a niemal połowa ogranicza liczbę wizyt w sklepach. Coraz popularniejsze stają się zakupy online z opcją „porównania cen”, a także aplikacje do śledzenia promocji i tzw. cashbacków.
Warto zauważyć, że rosnące ceny przekładają się nie tylko na trudniejszą codzienność, ale też na spadek konsumpcji, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Tam, gdzie dochody są niższe, a dostęp do konkurencyjnych sieci handlowych ograniczony, konsumenci mają coraz mniej opcji. I coraz mniej złudzeń.