Sympatyzująca z opozycją feministka i prawnik Monika Płatek próbowała wczoraj wytłumaczyć się ze swoich skandalicznych słów na temat aresztowania podejrzanego o bestialskie zabójstwo 10-latki z Mrowin. Płatek zasugerowała w jednym z portali, że Jakub A. przyznał się do zbrodni, bo mógł być torturowany. Słowa feministki skomentował dziennikarz „Gazety Polskiej”. - Pani profesor robi typową rzecz, taką manipulację całej tej nadzwyczajnej kasty, wykorzystując swój tytuł profesorski w sposób co najmniej zastanawiający. Pani używa swojego tytułu w sposób polityczny – mówił Adrian Stankowski w „Studio Polska”.
We wczorajszym programie telewizji publicznej „Studio Polska” doszło do sporych kontrowersji w związku z interwencją rzecznika praw obywatelskich ws. aresztowania domniemanego zabójcy Kristiny z Mrowin i związanych z tym wypowiedzi niektórych dziennikarzy, polityków oraz przedstawicieli świata nauki.
Goszcząca w programie prof. Monika Płatek kilka dni temu udzieliła wywiadu dla jednego z portali, w którym nazwała Polskę, jako „kraj ludzi… zabijanych przez policję.
„To jest kraj Tomasza Komendy. To jest kraj Igora Stachowiaka. To jest kraj ludzi zabijanych przez policję i kraj ludzi przetrzymywanych bezkarnie, niewinnych w więzieniach. Tamci się też przyznawali. Jeżeli jesteśmy torturowani to się przyznajemy”
- mówiła w miniony wtorek Monika Płatek.
- To jest kraj Tomasza Komendy, to jest kraj Igora #Stachowiak.a, to jest kraj ludzi zabijanych przez @PolskaPolicja i kraj przetrzymywanych bezkarnie niewinnych ludzi w więzieniach - mówiła w #RZECZoPOLITYCE prof. Monika #Płatek pic.twitter.com/OYBX9xI63Z
— Rzeczpospolita (@rzeczpospolita) 25 czerwca 2019
Prowadząca program „Studio Polska” dopytywała prof. Płatek jak należy rozumieć jej zdumiewające słowa.
„Bardzo prosto. Rzecznik nie bronił mordercy przestępcy, rzecznik bronił procedur. Jeżeli panią złapią i powiedzą, że się pani przyznała, to rzecznik tak samo będzie pani bronił, bo nie policjant i nie prokurator, ale sad niezawisły, który może zbadać wszystkie dowody będzie orzekał czy jest pani winna zarzuconego pani czynu, czy nie. Czy nie przedwcześnie nazwiemy panią przestępczynią, morderczynią, złodziejką, bądź jeszcze coś innego”
- odparła Płatek, dodając, że „nie prokurator i nie policjant, ale sąd jest od tego, żeby orzec o winie i ewentualnie o karze”.
Po słowach prof. Płatek głos zabrał publicysta „Gazety Polskiej” Adrian Stankowski, który wskazał na manipulację, jakiej się jego zdaniem dopuściła.
„Pani profesor robi typową rzecz, taką manipulację całej tej nadzwyczajnej kasty, wykorzystując swój tytuł profesorski w sposób co najmniej zastanawiający. Bo procedury - i pani jako profesor prawa powinna o tym doskonale wiedzieć, więc ja rozumiem, że ta manipulacja jest świadoma – procedury wymagają od policji zastosowania właśnie dokładnie takich środków przymusu”
- wskazał Stankowski.
„Przy zatrzymaniu nikt nie decyduje o winie, albo niewinności, tylko o tym, żeby się to zatrzymanie odbyło w sposób bezpieczny, zarówno dla policjantów, jak i dla tego zatrzymywanego, ale także ma na celu zabezpieczenie dowodów np. na ciele tego sprawcy”
- zaznaczył dziennikarz „Gazety Polskiej”.
„Akurat w tym przypadku tak mogło być. Pani doskonale o tym wie, tylko pani używa swojego tytułu w sposób polityczny, niestety”
- podkreślił Adrian Stankowski. Na sali rozległy się brawa.
Pani Płatek robi typową manipulację całej tej "nadzwyczajnej kasty", wykorzystując swój tytuł profesorski w sposób zastanawiający. Pani jako prof. prawa powinna wiedzieć, że procedury wymagają od policji zastosowania dokładnie takich środków przymusu - @AdrianStankowsk. pic.twitter.com/vzhuou4YD3
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) 29 czerwca 2019