W czasie sejmowej debaty nad projektami ustaw dot. tzw. Tarczy Antykryzysowej doszło do ciekawej potyczki na słowa. Posłanka KO Izabela Leszczyna zarzuciła rządowi m.in. brak dostatecznej pomocy finansowej w związku z epidemią. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz postanowiła więc przypomnieć, jak sprawy się miały w przeszłości. - Kiedy nasz rząd proponował programy społeczne takie jak 500+ oraz następnie rozszerzenie go na pierwsze dziecko. Wówczas państwo byli zgoła odmiennego zdania i wówczas nie mówili państwo o tym, że tym ludziom potrzebne są publiczne pieniądze. Ale ciekawa zmiana - ripostowała Jadwiga Emilewicz.
Podczas dzisiejszej debaty w Sejmie nad pakietem antykryzysowym inna z posłanka KO, Izabela Leszczyna, mówiła, że dziś trzeba wygrać wojnę o polską gospodarkę i przyszłość Polski, uratować miejsca pracy oraz firmy.
- Tak jak epidemiolodzy mówią "testy, testy, testy", tak ekonomiści mówią: "płynność, płynność, płynność" - mówiła. Dziś tej płynności dramatycznie potrzebują nie tylko sklepikarze, kosmetyczki i fryzjerzy, ale i firmy - zarówno te zatrudniające kilku jak i te zatrudniające kilkudziesięciu, stu czy tysiąc pracowników. Jak mówiła, oni wszyscy mogą stracić środki do życia
- mówiła.
- Rząd powiedział różnym obszarom gospodarki "stop". Reszcie "stop" powiedział wirus. Dlatego musicie powiedzieć "stop" należnościom - dla fiskusa, ZUS, od wszystkich firm, wszystkich pracodawców i pracowników, którzy są dotknięci tą epidemią. Musicie także dać minimalne wynagrodzenie dla wszystkich pracowników - nie 40 proc., nie w zależności czy firma straciła mniej czy więcej. Dziś wszystkie firmy dotknięte epidemią muszą mieć pewność, że utrzymają miejsca pracy, ale tylko wtedy gdy rząd pokryje z budżetu państwa minimalne wynagrodzenie
- kontynuowała.
Podkreślała, że nie można zatrzymać głodnego człowieka w domu i trzeba zapewnić mu środki do życia "na ten krótki czas". Wskazywała też, że przedsiębiorcy nie mogą być obciążani biurokracją i powinni móc złożyć oświadczenie, by otrzymać pomoc od państwa.
"W imieniu KO apeluję do pana o prawdziwą pomoc. Nie chcę, by pan mówił o 200 mld zł pomocy, w czasie, gdy daje pan z budżetu państwa 10 mld zł z budżetu państwa - 20 razy mniej, więc jakim prawem mówi pan o 200 mld zł"
- mówiła, zwracając się do premiera Morawieckiego.
Do słów posłanki KO odniosła się minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
– Bardzo ciekawe, interesujące wystąpienie poseł Leszczyny, gdzie wynotowałam sobie jedno zdanie: ludziom potrzebne są publiczne pieniądze. Chciałabym przypomnieć cytaty z państwa wystąpień, kiedy nasz rząd proponował programy społeczne takie jak 500+ oraz następnie rozszerzenie go na pierwsze dziecko. Wówczas państwo byli zgoła odmiennego zdania i wówczas nie mówili państwo o tym, że tym ludziom potrzebne są publiczne pieniądze. Ale ciekawa zmiana
– ripostowała Jadwiga Emilewicz.
Minister oceniła, że rozwiązania proponowane w polskiej tarczy antykryzysowej są lepsze niż te proponowane w państwach naszego regionu, czy też innych państw UE. Zastrzegła jednak by nie porównywać się do państw, które od setek lat budowały swoje bogactwo.
"My proponujemy znacznie więcej niż inne pakiety osłonowe, które są proponowane nie tylko w państwach naszego regionu, ale też w innych państwach członkowskich"
- dodała.