Jak ujawnia dr hab. Sławomir Cenckiewicz, Ewa Gawor, która podjęła decyzję o rozwiązaniu marszu środowisk narodowych w 74. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, w przeszłości była pracownicą u Czesława Kiszczaka w MSW. Okazuje się również, że szefowej stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego nagród nie szczędziła prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Ewa Gawor, która rozwiązała Marsz Powstania Warszawskiego organizowany przez środowiska narodowe, ukrywała fakt, że była funkcjonariuszem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Czesława Kiszczaka - ujawnił Sławomir Cenckiewicz.
Jak pisze historyk w tekście, który ukaże się w najbliższą środę w tygodniku "Gazeta Polska", Gawor była podporucznikiem MO, absolwentką Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego oraz pracownikiem Departamentu PESEL MSW. Objęła ją ustawa dezubekizacyjna pozbawiająca SB-eków przywilejów emerytalnych.
Jak Gawor tłumaczyła decyzję o rozwiązaniu marszu w 74. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego? "Sposób ustawienia czoła pochodu i użycia flag nawiązywał do przemarsz z lat 30. włoskich faszystów i niemieckich nazistów".
Okazuje się, że szefowa BBiZK w warszawskim ratuszu była za swoją pracę nagradzana przez prezydent stolicy, Hannę Gronkiewicz Waltz. Sama Gawor pochwaliła się w maju, że otrzymała "wyróżnienie za szczególne osiągnięcia w poprawie warunków bezpieczeństwa i higieny pracy w Urzędzie m.st. Warszawy za 2017 r.". Dodała, że to już drugie takie wyróżnienia dla niej jako dyrektor BBiZK.
Przypomnijmy, że Ewa Gawor szefowała biuru bezpieczeństwa także wtedy, gdy w 2010 r. dochodziło do dantejskich scen pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, oraz gdy rok później Straż Miejska usuwała "zakazane kwiaty" dla śp. Marii Kaczyńskiej.