Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Birgfellner i Giertych na przesłuchaniu. Mecenas zaatakował rzecznika prokuratury

Mecenas Roman Giertych ingerował w treść zeznań austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera - przekazała na początku tygodnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dziś Giertych i Birgfellner pojawili się na kolejnym przesłuchaniu. Mecenas przed wejściem do budynku zaatakował rzecznika prokuratury.

Roman Giertych
Roman Giertych
Filip Blazejowski/Gazeta Polska

Przesłuchanie austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera kontynuuje dziś warszawska prokuratura okręgowa. Birgfellner i jego pełnomocnicy stawili się w prokuraturze około godz. 9.30.

Przed wejściem do budynku Prokuratury Okręgowej w Warszawie adwokat Austriaka mec. Roman Giertych powiedział, że trwające w prokuraturze czynności "pokażą wszystkim, w jakim punkcie jako kraj jesteśmy".

"Pokaże to, czy jesteśmy w punkcie, gdzie mamy dyktaturę partyjną, czy mamy demokratyczne państwo prawa" - dodał.

Giertych był pytany, czy Gerald Birgfellner czuje się zastraszany w związku z czynnościami prowadzonymi przez prokuraturę.

"Różne sygnały, które puszcza prokuratura, ataki na pełnomocników świadka, kłamliwe wypowiedzi rzecznika prokuratury, który zarzucił mi próbę ingerencji w zeznania świadka - to jest absolutnym kłamstwem i oszczerstwem. Są to wszystko elementy próbujące zastraszyć człowieka, który dochodzi swoich praw, który złożył zawiadomienie i oczekuje od naszego państwa sprawiedliwości"

- oświadczył adwokat.

Jak dodał, osoby, które - jego zdaniem - "powinny być w tej sprawie już dawno przesłuchane, śmieją się w twarz, uciekają i zakrywają się pełnomocnikami". "Od wielu dni główna osoba w tej sprawie, czyli Jarosław Kaczyński nie wypowiedział się w tej sprawie nawet publicznie" - podkreślił Giertych.

Birgfellner składa zeznania w stołecznej prokuraturze po raz trzeci. W lutym prokuratura dwukrotnie przesłuchiwała go w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które pod koniec stycznia złożył w prokuraturze mec. Dubois. Według mecenasa, doszło do popełnienia oszustwa na kwotę kilku milionów złotych.


Pod koniec stycznia „Gazeta Wyborcza” zainicjowała serial pt. „Taśmy Kaczyńskiego”. Pierwsza publikacja, zapowiadana jako bomba, okazała się kapiszonem albo – jak ocenił premier Mateusz Morawiecki – „największym niewypałem odkrytym po II wojnie światowej”. Pojawiły się liczne komentarze, że tą publikacją „Wyborcza” jedynie potwierdziła, iż prezes Jarosław Kaczyński zawsze działa w granicach prawa.

W lutym prokuratura dwukrotnie przesłuchiwała Birgfellnera w związku ze złożonym zawiadomieniem. Ostatnio Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała postanowienie o nałożeniu dwóch kar porządkowych po 3 tys. zł na Birgfellnera za niestawienie się na kolejnych przesłuchaniach zaplanowanych na miniony czwartek i piątek.

W poniedziałek prok. Łukasz Łapczyński poinformował, że prokuratura nie uwzględniła wniosku o wyłączenie prokurator prowadzącej postępowanie sprawdzające ws. zawiadomienia złożonego przez Birgfellnera. O złożeniu takiego wniosku w zeszłym tygodniu informował mec. Roman Giertych. Uzasadnieniem wniosku - jak przekazywał - były działania podejmowane na przesłuchaniu, które - jak pisał - "były próbą zapisania zeznań, które nie zostały wypowiedziane przez świadka" i "próbą utrwalenia w protokole tak zapisanych zeznań pomimo sprzeciwu świadka i jego pełnomocników".

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#prokuratura #Gerald Birgfellner

redakcja