Mecenas Roman Giertych, pełnomocnik austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, ogłosił, że jego "mocodawca kieruje do sądu sprawę przeciwko "Gazecie Polskiej"". Chodzi o tekst mówiący o interesujących powiązaniach Austriaka - artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika. - Jeśli Roman Giertych uważa to za współpracę z Władimirem Putinem, to już jest jego problem. Nie przysłuży się tym swojemu klientowi - komentuje sprawę na gorąco redaktor naczelny "GP", Tomasz Sakiewicz.
- Za pomówienia o rzekomych związkach Geralda Birgfellnera z Putinem mój Mocodawca kieruje sprawę do sądu przeciwko „Gazecie Polskiej”
- napisał dzisiaj na Twitterze Roman Giertych, pełnomocnik austriackiego biznesmena.
Za pomówienia o rzekomych związkach Geralda Birgfellnera z Putinem mój Mocodawca kieruje sprawę do sądu przeciwko „Gazecie Polskiej”.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 25 lutego 2019
Chodzi o tekst Grzegorza Wierzchołowskiego, który ukazał się w najnowszym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska".
„Zarządcą cypryjskiej spółki Geralda Birgfellnera – austriackiego biznesmena, który nagrywał Jarosława Kaczyńskiego – jest firma powiązana z aferą Panama Papers. Obsługuje ona jednocześnie głównego udziałowca największego rosyjskiego koncernu miedziowego, kontrolowanego przez zaufanego oligarchę Władimira Putina”
- pisze w tekście "Birgfellner, Cypr i oligarcha Putina" Grzegorz Wierzchołowski.
O komentarz zapytaliśmy Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego "Gazety Polskiej".
- Opisaliśmy biznesowe powiązania Geralda Birgfellnera, które sięgają do spółek obsługujących rosyjskich oligarchów
- stwierdził.
- Jeśli Roman Giertych uważa to za współpracę z Władimirem Putinem, to już jest jego problem. Nie przysłuży się tym swojemu klientowi
- dodał redaktor Sakiewicz.